Odwiedzanie grobów bliskich ma z pewnością starsze niż chrześcijańskie korzenie. W literaturze często podkreśla się pogański charakter tych rytuałów, zapominając, że w każdym z nas tkwi potrzeba pamięci o "swoich", którzy odeszli w zaświaty.
Odwiedzanie grobów bliskich ma z pewnością starsze niż chrześcijańskie korzenie. W literaturze często podkreśla się pogański charakter tych rytuałów, zapominając, że w każdym z nas tkwi potrzeba pamięci o „swoich”, którzy odeszli w zaświaty. Być może kojarzenie zwyczaju odwiedzania grobów z czasami przedchrześcijańskimi ma związek z dodatkowymi wierzeniami tego dnia. Ludność wiejska wierzyła bowiem, że w noc zaduszną cienie zmarłych wychodzą w procesji z cmentarza, udają się do pobliskiego kościoła i słuchają tam mszy, którą celebruje zmarły proboszcz. W tę właśnie noc dusze odwiedzają swoje domostwa. Należy więc zostawić dla nich chleb i inne jadło, otworzyć furtkę, uchylić drzwi.
Dzień Wszystkich Świętych, zgodnie z liturgią katolicką, jest poświęcony wszystkim duszom zbawionym, a jego źródłem jest dogmat o świętym obcowaniu - nierozerwalnej więzi żyjących na ziemi i zmarłych w niebiosach. W kościołach czci się tych zmarłych procesjami i nabożeństwem, świeckim obyczajem jest odwiedzanie tego dnia grobów osób bliskich i zapalanie na nich zniczy. Odwiedzaniu grobów towarzyszył niegdyś zwyczaj „goszczenia” dziadów kościelnych. Dziad kościelny to pobożny pielgrzym żyjący z kwesty i chodzący od
kościoła do kościoła. Wierzono powszechnie, że modlitwa tego „bożego człowieka” z pewnością będzie wysłuchana. Proszono więc, aby zechciał modlić się za zmarłych w imieniu wręczających mu ofiarę krewnych. Za każdą duszę wymienioną z imienia dawano pieniądze i chleb, który wcześniej dzielono na tyle kawałków, ilu zmarłych było w rodzinie, a w niektórych
regionach rozdawano w ten sposób gorącą kaszę, przynoszoną w garnuszkach pod mur cmentarny. W okolicach cmentarzy rozpalano też wielkie ogniska, a dusze mogły ogrzać się przy nich przed długą powrotną drogą w zaświaty. Ogień chronił też żyjących przed złymi duchami, uporami, duszami potępionych. W obchodach święta odnaleźć można echa starosłowiańskiej Radunicy. Jeszcze w początkach XX w. w niektórych wsiach koło Solca wypiekano w tym dniu specjalne, drobne pieczywo, które rozdawano biednym zgromadzonym koło cmentarzy, z prośbą o modlitwę w intencji bliskich zmarłych. Z pewnością jest to relikt dawnych „karmień”, czyli pokarmów ustawianych na grobach, przeznaczonych dla dusz zmarłych. Dziś dawne zwyczaje ofiarne zastąpione zostały przez obrzędy kościelne, „wypominki”, czyli modlitwę połączoną z wywoływaniem imion i nazwisk pochowanych na cmentarzu zmarłych, palenie świateł na grobach i składanie tam kwiatów. Tradycja Świąt Zmarłych jest prawdziwą potrzebą obchodów ku ich czci, potrzebą wynikającą z wdzięczności, miłości i pamięci, o tych wszystkich, którzy odeszli.