Skaryszewskie „Wstępy”, czyli jarmark koński, mieszkańcy Radomskiego uważają za specyfikę swojego regionu a nawet więcej za swoje dziedzictwo kulturowe. Nic dziwnego, ponieważ podobną imprezę handlowo – folklorystyczną, odbywającą się na tle wiosennych roztopów, trudno jest znaleźć w całej Europie.
Skaryszewskie „Wstępy”, czyli jarmark koński, mieszkańcy Radomskiego uważają za specyfikę swojego regionu a nawet więcej za swoje dziedzictwo kulturowe. Nic dziwnego, ponieważ podobną imprezę handlowo- folklorystyczną, odbywającą się na tle wiosennych roztopów, trudno jest znaleźć w całej Europie.
„Wstępy” posiadają kilkusetletnią tradycję, powstałą w konsekwencji przeobrażenia przywileju targowego nadanego Skaryszewowi przez króla Władysława IV w 1633 roku (jarmark ruchomy post Dominica Quadragessimae Proxima singularis annis)[1]. Odbywają się zawsze we wstępny poniedziałek Wielkiego Postu, pierwszy po Środzie Popielcowej. Wtorek jest dniem tzw. „poprawin”. W te dni na Skaryszew zwrócone są oczy wielu hodowców koni, rolników i eksporterów z całego kraju oraz z zagranicy. Na jarmark wstępny dostarczane są konie pociągowe, a ich liczba dochodzi nawet do kilku tysięcy - „W 1926 – dostarczono 4200 koni…”[2].
Handel końmi to wprawdzie główna, ale nie jedyna atrakcja jarmarku. Co roku w ramach „Estrady Folkloru” odbywają się podczas niego koncerty zespołów folklorystycznych oraz kapel ludowych. Dodatkowo istnieje możliwość skosztowania tradycyjnych potraw kuchni wiejskiej, przygotowanych przez miejscowy zespół „Chomentowianki”. Swoje umiejętności prezentują również kowale. Na ulicy prowadzącej do placu, na którym zgromadzone są konie, ustawionych jest szereg kramów. Można w nich kupić nie tylko akcesoria związane z końmi czy wyroby twórców ludowych, ale chociażby „majtki”, o czym z niesmakiem mówią hodowcy koni. Według relacji mieszkańców Skaryszewa kiedyś na „Wstępach” tego nie było, tego, tzn. targowiska, na którym można znaleźć wszystko.
Jestem zdania, że liczne stoiska z odzieżą czy przykładowo obudowami do aparatów telefonicznych odbierają „Wstępom” wyjątkowość i zrównują je do tysięcy istniejących
w całej Polsce targowisk. Jedyne, co je odróżnia od innych, to stoiska z uprzężami, powrozami i chomątami końskimi. Nie sądzę, żeby miasteczko miało skorzystać na tym, że jarmark koński ma coraz mniej wspólnego z końmi.
Do tej pory o Skaryszewie słychać było daleko poza Radomskim właśnie dzięki \"Wstępom\". Jeśli jednak na tym jarmarku końskim konie zaczną być w tle, szybko sława \"Wstępów\" zniknie i jednocześnie spadnie znaczenie Skaryszewa. W tegorocznym dniu \"poprawin\" na placu handlowano zaledwie około dwudziestu końmi. W porównaniu z tym kramy ciągnęły się w nieskończoność.
Gdzie te czasy o których pisze w swoim artykule badacz historii Skaryszewa Napoleon Kosiński: W okresie do I wojny światowej handel końmi bardzo się upowszechnił, nosząc cechy handlu lokalnego - w każdym niemal powiecie istniała miejscowość, gdzie targi końskie były wciąż ożywione, ale sława „Wstępów” i Skaryszewa była największa. Zdarzyło się więc - nierzadko -usłyszeć: Radom? A, to takie miasteczko koło Skaryszewa![3].
Czytając te słowa uśmiechamy się lekko. Dziś nikt by tak nie powiedział. Gdyby jednak Skaryszewianie wykorzystali to, że ich miasto bądź co bądź nadal identyfikowane jest głównie dzięki \"Wstępom\" a tym samym dzięki koniom, być może mogłoby się to zmienić. Będąc w tym roku na jarmarku usłyszałam o pomyśle utworzenia w Skaryszewie muzeum konia. Może warto by było pójść tym tropem.
[1] W. Płowiec (pod. red.), Skaryszew dzieje, ludzie, jarmarki końskie, Sycyna 2006, s. 227.
[2] Tamże, s. 229.
[3] N. Kosiński, http://www.pwsos.pl/prace/pluszczynskik/wstepy1.html.