Wedle polskiej tradycji Dzień Wszystkich Świętych i Zaduszki są szczególnie poświęcone tym, którzy już od nas odeszli.
Uroczystość kościelna Wszystkich Świętych ustanowiona została przez papieża Jana XI w 835 r. Dzień Zaduszny wywodzi się z praktykowanego od VII wieku odprawiania mszy za zmarłych zakonników. Natomiast dzięki opatowi benedyktynów w Cluny, późniejszemu świętemu Odylonowi, w 998 r. ustalono datę 2 listopada jako dzień Zaduszek.
Trafnie o listopadowych świętach pisze Zofia Kossak: Te dwie uroczystości dopełniają się wzajemnie jak głos i echo, światło i cień, wieniec zwycięstwa i wieniec cierniowy. Kościół tryumfujący i Kościół cierpiący pochylają się nad ziemią, jeden w blasku, drugi w bólu, my zaś, Kościół walczący, my, dobijający się w trwodze własnego zbawienia, korzystamy z pomocy jednych, wspomagamy drugich.
Dzień Wszystkich Świętych oraz Zaduszki miały duże znaczenie w życiu ludu. Zgodnie z wierzeniami wieczorem w dniu Wszystkich Świętych ci zmarli, których dusze nie zostały jeszcze zbawione, wychodzili z grobów. Widywano ich jak gromadzili się przed kościołem, obchodzili swoje domostwa. Wierzono, że w tę noc, zmarli księża odprawiają w kościołach msze, na które ze wszystkich stron przybywają zmarli. Spotkanie z nimi, a tym bardziej wejście do kościoła w czasie nabożeństwa było niebezpieczne. Zgodnie z wierzeniami po mszy duchy zmarłych udawały się do swych domów. Noc ta napawała przerażeniem. Po zapadnięciu zmroku nie wychodzono z domów, ulice i drogi pustoszały. Przed pójściem na spoczynek cała rodzina wspólnie modliła się za zmarłych.
Do początku XX w. na wsiach polskich istniał zwyczaj przygotowywania w dniu poprzedzającym Dzień Wszystkich Świętych różnych potraw. Pieczono chleby, gotowano kaszę i bób, a na wschodzie kutię z miodem i wraz z wódką pozostawiano na noc na stole lub ławie przykrywanych obrusem bądź ręcznikiem. Przybywający do chałupy zmarli mogli się więc pożywić. Wieszano też czysty ręcznik, obok stawiano mydło i wodę. Wieczorem uchylano drzwi wejściowe, aby dusze zmarłych mogły w swoje święto odwiedzić dawne mieszkania. Był to znak gościnności, życzliwości i pamięci. Ważną praktyką było również nawoływanie zmarłych po imieniu.
Wierzono, że dusze zmarłych odczuwają głód, potrzebują bliskości krewnych i wypoczynku. Obowiązkiem żyjących było zaspokojenie tych pragnień. Nikt nie chciał rozgniewać dusz, które nieugoszczone mogły wyrządzać szkody, straszyć, sprowadzić nieszczęście lub przedwczesną śmierć. Zarówno 1, jak i 2 listopada tuż po zmroku zabronione było ubijanie masła, maglowanie, deptanie kapusty, cięcie sieczki, przędzenie i tkanie, wylewanie pomyj i spluwanie, aby nie skaleczyć, nie rozgnieść i nie znieważyć odwiedzającej domostwo duszy. Tak na przykład w Zaduszki trzeba było wystrzegać się wszelkiej pracy koło lnu i przędziwa, by duszyczkom nie zapruszały się oczy. Należało też pamiętać o ostrożnym siadaniu i dmuchaniu na miejsce spoczynku, by nie przygnieść duszy.
W niektórych wsiach jeszcze w XIX w. zachował się zwyczaj stawiania jadła na grobach zmarłych (tzw. karmienia dusz). Kościół starał się walczyć z takimi reliktami pogańskiej przeszłości. Coraz częściej gospodynie przynosiły w Dniu Zadusznym w koszykach lub węzełkach chleb albo inne jadło i dawały żebrakom, którzy gromadzili się przy cmentarnej bramie. Żebraków i przykościelnych dziadów otaczano szacunkiem, a także chętnie ich goszczono. Mówiono, że są to „ludzie święci”, „ludzie boży”, „ludzie kościelni”. Wierzono również, że postać dziada kościelnego przybrać może duch zmarłej bliskiej osoby. Dlatego obchodzono się z nimi tak życzliwie. W podziękowaniu za poczęstunek dziady, żebracy byli zobowiązani pomodlić się za dusze zmarłych.
Sposobem kościoła na walkę z pogańskimi wierzeniami był również pojawiający się coraz częściej zwyczaj składania proboszczowi pieniędzy na tzw. wypominki. Co w podobnej formule utrzymało się do naszych czasów.
O wspomnianych praktykach pisze Oskar Kolberg:
W dzień ten idą do kościoła i dają ubogim (dziadom) za wspomnienie duszy zmarłych: placki, chleb, kaszę, mięso suszone lub drobne pieniądze. Dziady siadają w ten dzień pod kościołami a następnie chodzą po okolicy, już to śpiewając nabożne pieśni, już grając na skrzypkach.
Powszechnym tu jak i gdzie-indziej jest zwyczaj zwiedzania cmentarzy i odmawiania pacierzy za dusze zmarłych krewnych na ich grobach. Wtedy także rozdają dziadom żebrakom przyniesione z sobą krajanki chleba i mięsa - z prośbą o kilkokrotne zmówienie: Zdrowaś Maryja i Wieczny odpoczynek.
We wsi Świerze (blisko Kozienic) zanotowano w księdze kościelnej pod r. 1779 . Polecenie, by plebani wykorzeniali zwyczaj dawania na jałmużnę w dzień zaduszny potraw, legumin, trunków, a na to miejsce by wystawiali (s)karbony na jałmużny pieniężne.
W Polsce tradycja Zaduszek zaczęła się tworzyć w XII w., a pod koniec XV w. była już znana w całym kraju. Wcześniej dzień ten znany był jako „pusty wieczór” czy „Dziady”, o których możemy przeczytać u Mickiewicza. Kościół usankcjonował dawne zwyczaje i nadał odmienną formę znaną nam pod nazwą Dnia Zadusznego. Zasadniczą treścią obchodu Zaduszek stało się odmawianie modlitw za dusze zmarłych i odprawianie nabożeństw. Z czasem ukształtowana została obrzędowość liturgiczna tego święta.
Święto zmarłych obchodzono kiedyś nie tylko jesienią, ale również wiosną. Należy zaznaczyć, że w dawniej w Polsce czczenie bliskich zmarłych było rozłożone na wiele dni rozsianych po całym niemal roku. Do dziś obyczaj chodzenia na groby bliskich podczas rozmaitych okazji (np. Boże Narodzenie, Wielkanoc) obecny jest w kulturze różnych grup społecznych czy w niektórych rejonach kraju. Nie bez przyczyny jednak ustalono Dzień Zmarłych na początku jesieni, podkreślając tym samym związek z przyrodą i tradycją refleksji nad umieraniem, sensem istnienia, z więzią z tymi, którzy już odeszli.
Dziś 1 i 2 listopada odwiedzamy na cmentarzach groby naszych zmarłych bliskich, aby ich wspominać i modlić się za ich dusze. Pięknym polskim zwyczajem jest zapalanie znicza na grobach. Tradycja ta ma korzenie w odległych czasach. Dawniej ogień dla zmarłych palono na mogiłach, na rozstajach dróg i obejściach. Mniej więcej około XVI – XVII wieku ognie zaczęto palić na cmentarzach przy grobach zmarłych. Chrust na te ogniska składano w ciągu całego roku (ten kto przechodził, kładł obok grobu gałązkę i w ten sposób tworzył się stos do spalenia w noc zaduszną). Tradycja palenia ognisk na mogiłach ma związek z pogańskimi wierzeniami, że płomienie ogrzeją błąkające się po ziemi dusze. Ogień na drogach miał natomiast wskazywać drogę duchom zmarłych. Płomienie miały dać też ochronę żywym przed złymi mocami.
Dziś przygotowując się do Wszystkich Świętych i Zaduszek porządkujemy groby, stawiamy obok zniczy kwiaty, wiązanki. Nasi przodkowie sprzątali izby, bielili wapnem piece, ściany. Dotychczasowe tradycje obchodu Święta Zmarłych zmieniały się na przestrzeni wieków w naszym kraju. Ulegały przeobrażeniom w toku historycznego rozwoju społeczeństwa. Niezmienna została ludzka potrzeba zachowania w pamięci wszystkich bliskich osób, które zakończyły swoją egzystencję na ziemskim świecie, oraz społecznego uzewnętrznienia tej pamięci.
Bibliografia:
- A. Fischer, Święto umarłych, Lwów 1923.
- A. Zadrożyńska, Powtarzać czas początku, cz. 1, Warszawa 1985.
- B. Baranowski, Życie codzienne wsi między Wartą a Pilicą w XIX wieku, Warszawa 1969.
- L. J. Pełka, Polski rok obrzędowy, Warszawa 1980.
- O. Kolberg, Dzieła wszystkie, t. 24, cz. 1, Kraków 1885.
- O. Kolberg, Dzieła wszystkie, t. 27, cz. 4, Kraków 1888.
- O. Kolberg, Dzieła wszystkie, t. 28, cz. 5, Kraków 1890.
- O. Kolberg, Dzieła wszystkie, t. 20, cz. 1, Kraków 1887.
- Z. Gloger, Rok polski w życiu, tradycji i pieśni, Warszawa 1900.
- Z. Kossak, Rok polski. Obyczaj i wiara, Warszawa 1998.