Pączki to nieodłączny atrybut tłustego czwartku. Przybyły do Polski nie do końca wiadomo skąd. Być może z Turcji lub Austrii. Święto, które kojarzy się nam głównie z objadaniem tymi niezwykle kalorycznymi łakociami kiedyś wcale nie było obchodzone „na słodko”.
Tłusty czwartek to przede wszystkim dzień rozpoczynający ostatni, najbardziej huczny tydzień karnawału, ludowych zapustów. Carne vale, to łacińskie hasło, od którego wywodzi się słowo karnawał. Oznaczało pożegnanie z mięsem, dlatego zanim spopularyzowała się nazwa tłusty czwartek ostatni czwartek karnawału, czy też ostatnie dni przed Środą Popielcową nazywano mięsopustem.
Czas zapustów to czas, w którym wręcz nakazane były odstępstwa od norm codzienności, a więc w tłusty czwartek nieumiarkowane spożywanie jadła i napoi alkoholowych było tradycją. Dzień ten zarówno ludności miejskiej, jak i wiejskiej upływał głównie na jedzeniu i piciu. Stoły suto zastawione tradycyjnymi, zapustnymi potrawami uginały się od ciężaru mis i półmisków.
Jednak inaczej wyglądało menu tego dnia w zależności od zamożności gospodarzy. W bogatych domach od samego rana serwowano mięsa, a przede wszystkim dziczyznę: pieczone sarny, kuropatwy, szynki z dzika oraz zajęcze combry z dodatkiem smakowitych sosów. Na warszawskich stołach pojawiał się także wykwintnie przyrządzany drób, np. indyki tuczone orzechami włoskimi, nadziewane rodzynkami i migdałami, pieczone kapłony, jarząbki, różnorakie pasztety. Nieodzownym elementem tych bogatych uczt były oczywiście trunki, dania popijano winami, wódką i domowymi nalewkami.
W tłusty czwartek stołów pełnych jadła i napoi nie brakowało także na polskich wsiach. Tu gospodynie przygotowywały dużo obficie kraszonego jadła. Królowały różnego rodzaju kasze i kapusta ze skwarkami, stawiano na stołach słoninę i sadło. U bogatszych mieszkańców wsi wśród tłustoczwartkowych dań pojawiało się mięso gotowane w rosole i różne mocno doprawiane czosnkiem kiełbasy.
Według staropolskiego zwyczaju w tłusty czwartek trzeba było tyle razy w ciągu dnia zjeść, boczku, słoniny, kraszonej kaszy i innych tłustości, ile razy kot ogonem ruszy, czyli wielokrotnie.
Tłustości swoją drogą, ale co w takim razie ze znanym nam dziś zwyczajem zajadania się lukrowanymi, nadziewanymi pączkami? U Kolberga czytamy: „Do uczty wchodziły koniecznie pączki, na smalcu w domu smażone, lub chrust czyli faworki, ciastka podługowate, kruche na smalcu smażone”. W tłusty czwartek nigdzie nie mogło zabraknąć także słodkich racuchów, blinów i pampuchów.
Pączki na słodko w Polsce zyskały popularność dopiero w XVI wieku. Wyspecjalizowana produkcja w wielu warszawskich cukierniach rozwinęła się w XVII i XVIII wieku. W tym czasie do wyrobu pączków zaczęto używać drożdży. Wcześniej robiono je z ciasta chlebowego i nadziewano skwarkami ze słoniny lub boczku. Nie były więc słodkie a tłuste, a w dodatku bardzo ciężkie i twarde. Dzięki drożdżom pączki stały się puszyste, delikatniejsze. W takiej formie wyśmienicie smakowały w wersji na słodko, nadziewane obficie marmoladą. I takie znane są nam dziś.
W przeszłości tłusty czwartek był także dniem zabaw kobiecych. Z tego względu nazywany był niektórych regionach combrem, babskim combrem, combrowym czwartkiem. Według znanej legendy nazwa pochodzi od nazwiska krakowskiego wójta Combra, złego i surowego dla kobiet, w szczególnie przekupek handlujących na krakowskim rynku. Jego śmierć w czwartek przed środą popielcową spowodowała powszechną radość w mieście i od tego czasu kobiety urządzały zabawy w ostatni czwartek karnawału. Podobną zabawę organizowaną przez wiejskie dziewczęta w Poznańskiem przypomina Zygmunt Gloger, ta nosiła nazwę cumber lub cumper. Natomiast Aleksander Brückner sugerował, że comber pochodzić mógł po prostu od niemieckiego słowa zampern lub zempern – zabawa maskowa. Kobiece hulanki popularne były głównie w Krakowskiem czy Poznańskiem. Ale i w Radomskiem zamężne gospodynie urządzały w tłusty czwartek biesiady. Chodziły od domu do domu ze słomianą kukła zwaną mięsopustem i wypraszały datki od panien i świeżo zaślubionych mężatek. Zabawa ta zaniechana została na przełomie XIX i XX wieku.
Dziś tłusty czwartek nie kojarzy się już z zabawami kobiecymi, zdarza się, że panie spotykają się w swoim gronie przy poczęstunku. Jednak na próżno szukać w takich spotkaniach staropolskich tradycji. Zupełnie inaczej stało się z pączkami, które zdominowały tłustoczwartkowe święto. A zjedzenie choć jednego pączka w tym dniu jest wręcz obowiązkiem, według niektórych ma nawet przynieść szczęście. Zajadanie się pączkami to jedna z niewielu dawnych tradycji karnawałowych zachowana do naszych czasów.
Bibliografia
- A. Zadrożyńska, Powtarzać czas początku, Warszawa 1985.
- B. Ogrodowska, Polskie obrzędy i zwyczaje doroczne, Warszawa 2004.
- B. Ogrodowska, Zwyczaje, obrzędy i tradycje w Polsce, Warszawa 2001.
- O. Kolberg, Dzieła wszystkie, t. 5, cz. 1, Wrocław - Poznań 1962.
- Z. Gloger, Encyklopedia staropolska, t. 1, Warszawa, 1900.