Niegdyś powszechny nastrój skupienia, powagi i wyciszenia, towarzyszący ludowi w okresie Wielkiego Postu, przerywały obchody Środopościa, zwanego także Półpościem lub Śródpościem. Dzień ten przypadał dwadzieścia dni po Popielcu i, jak sama nazwa wskazuje, zawsze w środę poprzedzającą czwartą niedzielę wielkopostną.
W liturgii czwartej niedzieli postu na początku mszy świętej wypowiadane są słowa antyfony Laetare Jerusalem, co oznacza „Wesel się, Jeruzalem”, a w Polsce niemalże do połowy XX w., określano ją mianem „śmiertnej” lub „białej”. W kościołach milczące od początku postu organy nagle rozbrzmiewały, a kapłan, celebrujący tego dnia mszę świętą, zamiast fioletowych przywdziewał różowe szaty liturgiczne. Ta radość pośród pokuty i wytchnienie od codziennego utrapienia ustępowały na chwilę miejsca mniej lub bardziej wyrafinowanym figlom i psotom, które wywoływały niemałą wrzawę wśród mieszkańców wsi. Przybliżmy zatem niektóre zwyczaje, które były ściśle związane z tym dniem.
Półpoście określano też „dniem garkotłuka”, zapewne z uwagi na niezwykły zwyczaj mu towarzyszący, który przedstawił Zygmunt Gloger w swej Encyklopedii staropolskiej. Cytując ks. Kitowicza - obserwatora zwyczajów z czasów Saskich, zapisał jak dawniej młodzieńcy tłukli garnki rzucając je wprost pod nogi dziewcząt, tak by zawartość okurzyła ofiary.
Następnie wykrzykiwali: „Półpoście, mościa panno!”, po czym szybko uciekali. Z kolei na wsiach glinianym garnkiem uderzali o drzwi, okiennicę lub ścianę, powodując przy tym niemały bałagan oraz budząc śpiących powstałym hukiem i okrzykami: „Półpoście!”. Młodzieńcy biegali też po ulicach hałasując terkotkami i kołatkami oraz uderzali drewnianymi młotami, zwanymi inaczej szlagami, co nazywano „wybijaniem półpościa”.
W regionie opoczyńskim istniał też inny barwny obyczaj. Otóż, kawalerowie malowali smołą na płotach i ścianach budynków, w których były panny na wydaniu tzw. „kozoki”, nazywane też czasem „bochomazami”. Były to przedstawione w humorystyczny sposób postacie męskie, stojące w rozkroku z rozłożonymi rękami, a ich malunek tłumaczono jako swego rodzaju napiętnowanie mieszkających tam dziewcząt za trwanie w panieństwie. Co ciekawe, w przyszłości miało im to zapewnić większe zainteresowanie ze strony kawalerów. W niektórych wsiach pannom, którym nie udało się wyjść za mąż w karnawale, przyczepiano niezauważenie do tylnej części ubrania kokardki lub symboliczne „kloce” – kawałki drewna czy też skorupki jaj na znak staropanieństwa.
Pomysłowość młodzieży nie do końca wzbudzała zadowolenie wśród starszych wiejskich gospodarzy. Do repertuaru figlarzy bowiem należało m.in. zabieranie różnych sprzętów używanych w rolnictwie oraz nocne rozbieranie wozów na poszczególne części, a następnie wciąganie ich na dach stodoły, bądź innego budynku gospodarczego. Ponadto, wyjęte z zawiasów ciężkie bramy i furtki przenoszono w odległe miejsca lub zawieszano na okolicznych drzewach. Dawniej niektórzy śmiałkowie potrafili również wpuścić do chałupy złapanego wróbla, a na wsiach można też było spotkać wesoło biegającą dziatwę z podobizną wystruganego z drzewa bociana, zwiastującego powrót wiosny.
Jednakże najbardziej znanym zwyczajem Środopościa było malowanie okiennic, do których głównie wykorzystywano słoninę, smołę lub rozrobione wapno. W niektórych regionach futryny okien panien na wydaniu kolorowano na niebiesko, czyli wapnem z dodatkiem lakmusu, a w późniejszym okresie okna malowano także białą farbą, a nawet innymi zmieszanymi z nią substancjami. Jednak czyszcząca je potem dziewczyna nie narzekała na stratę czasu i niekiedy siarczysty mróz, lecz z dumą i demonstracyjnie wykonywała swój obowiązek.
Znacznie gorzej miały dziewczęta, które były mniej lubiane i uważano je za zarozumiałe lub pyszne, wówczas do wapna chłopcy dodawali też trochę sadzy lub smoły, co w efekcie znacznie utrudniało ich umycie.
Niegdyś najwcześniejszą zapowiedzią radosnego Zmartwychwstania Pańskiego były zwyczaje obchodzone w Środopoście, które obecnie prawie zanikły. Jedynie w niektórych wsiach w Polsce są one dalej praktykowane i jeszcze w tym dniu można spodziewać się malunków na oknach. W Radomskim echem dawnych obyczajów jest współczesny zwyczaj malowania białą farbą napisu „ŚRODOPOŚCIE”, najczęściej na asfalcie, bądź niekiedy na budynkach gospodarczych czy też przystankach autobusowych. Dawniej psotom i rejwachowi pobłażano pomimo trwającego okresu postu, gdyż poprzedzały radosny czas świąteczny. Powoli przystępowano do wiosennych porządków w gospodarstwach, bowiem nieubłaganie zbliżała się Wielkanoc.
Bibliografia
- Gierała Z., Cztery pory roku w podaniach i obrzędach ludowych, Warszawa 2001.
- Gloger Z., Encyklopedia staropolska ilustrowana, T. IV, Warszawa 1996.
- Lechowa I., Tradycyjny rok obrzędowy we wsiach Polski środkowej (zróżnicowanie i przemiany)[w:] Kultura wsi Polski środkowej w procesie zmian, „Prace i materiały Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi”, T. 3, Warszawa – Łódź 1987.
- Ogrodowska B., Polskie obrzędy i zwyczaje doroczne, Warszawa 2004.
- Uryga J., Rok Polski w życiu, w tradycji i obyczajach ludu, Włocławek 2006.