„Zakwitły już bazie, kwitnie gałąź nowa, bo to dziś Niedziela, Niedziela Palmowa…”
Niegdyś, w Niedzielę Palmową kościoły w całym kraju zakwitały bukietami kwiatów, wierzbiny, borówek czy barwinku, stąd nazywano ją też Kwietną albo Wierzbną. W tradycyjnej zwyczajowości w tym dniu głównym jej rekwizytem była palma wielkanocna. Zapewne dlatego, że upatrywano w niej wiele dobroczynnych właściwości, a także wierzono, że zielone gałązki symbolizują życie, siły witalne, a tym samym odradzającą się przyrodę. Ponadto palmie przypisywano niezwykłą magiczną moc, a miało to odzwierciedlenie w wielu wierzeniach i praktykach ludowych, którym warto przyjrzeć się bliżej.
W Kościele katolickim liturgia wspomina w tym dniu uroczysty wjazd Chrystusa na osiołku do Jerozolimy, podczas którego uradowany tłum rzucał na drodze przed Nim płaszcze oraz gałązki palmowe, wołając: „Hosanna Synowi Dawidowemu”. Odświętne procesje z palmami organizowano już od IV stulecia, a towarzyszący im obecnie zwyczaj święcenia zielonych gałązek wprowadzono w liturgii kościelnej dopiero w XI wieku. Dawniej w tym dniu mieszkańcy wsi i miast pośpiesznie udawali się do kościoła, aby poświęcić palmy, które wcześniej własnoręcznie przygotowywały kobiety. Na wsi radomskiej komponowano je głównie z gałązek wierzby, dodając pędy bukszpanu, barwinka i borówki. Dodatkowo upiększano je bibułkowymi kwiatami i wstążkami. Tradycyjne palmy wielkanocne w Polsce robiono głównie z witek wierzbowych z baziami. W staropolskiej kulturze wierzbinę uważano za roślinę „miłującą życie”, gdyż jako pierwsza rozkwitała na wiosnę i rosła nawet w najtrudniejszych warunkach. Przybierano je także kwiatami, trzcinowymi pióropuszami oraz gałązkami zimozielonych roślin i wstążkami. Tego dnia, zbliżającą się Wielkanoc zapowiadano słowami: Palma bije, palma trzaska, od dziś za tydzień będzie Pascha!
Niezwykłym polskim zwyczajem są procesje z palmami mierzącymi kilka metrów, które organizowane są nadal, m.in. w Małopolsce, na Kurpiach czy na ziemi sądeckiej. Przykładem może być słynny konkurs organizowany w Lipnicy Murowanej, leżącej niedaleko Bochni. Uczestnicy mają za zadanie przygotować najdłuższą i najpiękniejszą palmę, którą ocenia specjalna komisja artystyczna, zgodnie z obowiązującą dawniej zasadą - im bogatszy gospodarz, tym dłuższa palma. Wydarzenie to zapoczątkował w 1958 roku Józef Piotrowski- miejscowy poeta, a lipnicki konkurs niezmiennie od lat przyciąga rzesze turystów.
Palma w regionie radomskim była bardzo skromna - podkreśla Marcin Stańczuk, etnolog, kustosz Muzeum Wsi Radomskiej
Palma otoczona była szacunkiem i kultem, wiązały się z nią różne zwyczaj - dodaje Marcin Stańczuk
Palma w kulturze polskiej uznawana była za wyraźny znak życia, została przecież uwita z kwiatów i zielonych, rozkwitających roślin. Poświęcona w kościele miała chronić człowieka przed złymi duchami, urokami, klęskami, czy też chorobami. Dawniej, w celach profilaktycznych mieszkańcy wsi zjadali „wierzbowe kotki” aby ustrzec się przed chorobami gardła, płuc i wszelkim bólami na cały rok. Czyniono to w domach tuż po powrocie z kościoła, od palmy odrywano bazie i zjadano je w chlebie, a bydłu dodawano do pokarmu, bowiem traktowano je jako „pierwsze wiosenne święcone”. Poświęconymi gałązkami wierni nawzajem się chłostali, gdyż wierzyli w jej życiodajną moc. Wypowiadali przy tym następujące słowa, przypominając w ten sposób o zbliżającym się końcu Wielkiego Postu: Nie ja biję – palma bije.
Wierzba bije, nie zabije.
Za tydzień Wielki Dzień.
Za sześć noc Wielkanoc.
Palmą też smagano dzieci, kierując do nich słowa: „a nie zanoś się”, co miało je uleczyć z histerycznego płaczu. Przed pierwszym wypasem uderzano także bydło, aby ochronić je przed chorobami oraz zwiększyć mleczność krów. Sproszkowane bazie dodawano do leczniczych naparów, uzdrawiających zarówno ludzi, jak i zwierzęta. Z kolei oberwane z poświęconej palmy „wierzbowe kotki” mieszano z ziarnem siewnym, które potem podkładano pod pierwszą zaoraną skibę. Ponadto gospodarze zielone gałązki wkopywali w ziemię w czterech rogach pola w celu zabezpieczenia go przed szkodnikami, o czym Kolberg tak pisał: W Palmową Niedzielę pokropione święconą wodą krzyżyki wkłada się w brogi; palmą święconą uderzają bydlęta idące pierwszy raz do roboty lub w pole. Części palmy wsuwano do gniazd ptactwa oraz ula, żeby ptaki i pszczoły były zdrowe i dobrze się rozmnażały. Na Kaszubach wplatano je także w sieci, aby zapewnić sobie obfite połowy. Tradycyjnie kropiono nią chałupy i obejścia, zatykano za ramy okienne, święte obrazy lub bezpośrednio w strzechę jako ochronę przed burzą, gradem i piorunami. Wierzono też, że miała służyć zmarłym na tamtym świecie, dlatego wkładano ją do trumny. Dość powszechnym zwyczajem wśród chłopów było zostawianie poświęconej palmy przed progiem stodoły, chlewu czy obory, aby chronić gospodarstwa przed wszelakimi nieszczęściami. Ponadto przechowywali ją przez cały rok, a niektórzy także stawiali palmę w komorach i spichlerzykach na dobry, przyszłoroczny urodzaj.
Do ciekawych zwyczajów związanych z obchodami Niedzieli Palmowej należą pochody pucheroków - dziwacznie przebranych żaków w podkrakowskich wsiach. Nazwa ta wywodzi się od łacińskiego słowa puerus, które w dosłownym tłumaczeniu oznacza „chłopiec”. Mieszkańcy z okolic Krakowa później używali określenia „puchery”, zaś w góralskiej gwarze powstały „pucheroki”. Obyczaj ten potwierdzony został już w XVII-wiecznych źródłach. Wówczas, kawalkada dziwnie wyglądających postaci z usmarowanymi sadzą twarzami, ubranych w kożuchy wywrócone włosem do góry i przewiązane powrósłem ze słomy oraz w charakterystycznych spiczastych czapkach, pokrytych gęsto paskami kolorowej bibuły z drewnianymi laskami i koszykami w rękach, od rana w Wierzbną Niedzielę pukała do drzwi i okien prosząc gospodarzy o podarki: Jak mi nie docie jajek pięć, to będę wasz zięć. W nagrodę ich koszyki wypełniały się jedzeniem i datkami pieniężnymi. Tradycja ta kultywowana jest do dnia dzisiejszego we wsi Bibice i ciekawe jest to, że zwyczaj chodzenia w orszaku pucheroków przechodzi tam z ojca na syna niezmiennie od prawie 400 lat.
Niedziela Kwietna była dniem radosnym. Po niej nadchodził wielkotygodniowy czas powagi, skupienia, obfitujący w gorliwą modlitwę wiernego ludu na przyjście Zmartwychwstałego Chrystusa. Kulminacją tych przygotowań była długo wyczekiwana Wielkanoc, z którą wreszcie kończył się okres wielkopostnych zakazów i wyrzeczeń.
Świąteczne porządki i inne ozdoby - wycinanki i pisanki - posłuchajcie, co o tych zwyczajach opowiedział Marcin Stańczuk
Bibliografia:
Kuśmierek-Hryń R., Polskie tradycje doroczne, Poznań 2002.
Ludowa plastyka obrzędowa i dekoracyjna wsi radomskiej, pod red. S. Rosińskiego, Radom 1983.
Gerwatowska Z., W Niedzielę Palmową, [w:] „Płomyk. Tygodnik dla dzieci i młodzieży”, R. 19, T. III, Nr 32, Warszawa 1935.
Górska-Streicher J., Od obrzędu do widowiska ludowego. Zwyczaje regionu radomskiego, Radom 2015.
Lechowa I., Kalendarz obrzędowy (materiały z XIX i XX w.) [w:] Kultura wsi Polski środkowej w procesie zmian, „Prace i materiały Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi”, T. 3, Warszawa – Łódź 1987.
Horowski J., Niedziela Palmowa, [w:] „Kuryer Literacko-Naukowy”, R. XI, NR 13, Kraków 1934.
Kolberg O., Radomskie cz. 1 Dzieła wszystkie, t. 20., Wrocław-Poznań 1964.
Szymanderska H., Polskie tradycje świąteczne, Warszawa 2003.
Autor: Magdalena Grosiak