Podobieństwa w obchodach kolędniczych u Polaków i innych ludów środkowo-wschodniej Europy na podstawie książki Piotra Caramana „Obrzęd kolędowania u Słowian i u Rumunów”.
Piotr Caraman,, autor monumentalnej książki z 1933 r. zatytułowanej „Obrzęd kolędowania u Słowian i u Rumunów”, tak we wstępie rozpoczyna swe dzieło: „Kolędowanie podczas świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku jest obrzędem głęboko zakorzenionym w całej Europie i poza jej granicami – wszędzie tam, gdzie osiedlali się koloniści europejscy. Moglibyśmy powiedzieć, że jest to jeden z obrzędów, nie mających ojczyzny – obrzędów uniwersalnych – i że żaden ze współczesnych narodów, u których go dziś spotykamy, nie może się pochlubić, jakoby dał mu początek. Pozornie ma on postać chrześcijańską, albowiem spotykamy go tylko u narodów wyznających chrystianizm, a oprócz tego odbywa się on podczas i w związku – z jednym z największych świąt – Bożym Narodzeniem”. Jak dalej dowodzi Caraman, fenomen kolędowania początkowo był potępiany i zwalczany przez rozwijające się chrześcijaństwo, ma on więc przedchrześcijańskie korzenie, a ze względu na powszechność występowania u ludów Europy, stanowi wspólne dziedzictwo europejskiego kręgu kulturowego.
Caraman analizując dorobek folkloru kolędowego, zauważył wspólny mianownik typologiczny i treściowy dla słowiańskich i rumuńskich utworów tego rodzaju. Warto więc przyjrzeć się występującym w nich podobieństwom.
Poczynając od ziem polskich, warto pamiętać, że nauka kolęd trwa dłuższy czas i przebiega podczas adwentu. Wtedy członkowie grupy kolędowej – chłopcy i mężczyźni – zbierają się u któregoś z gospodarzy i ćwiczą śpiew, zwłaszcza tych utworów, które przechodzą w tradycji ustnej z ojca na syna. Prowadzą ich wybrani i doświadczeni „przodownicy”.
Gdy grupa kolędnicza podchodziła pod okna domu, najpierw wykonywała mówioną lub śpiewaną inwokację, nazywaną „zaczynaniem”. Zaczynając proszono gospodarza o pozwolenie na kolędowanie. Była to kolęda o charakterze religijnym. Następnie wykonywano pieśni gospodarcze mówiące o bogatych zbiorach i rozmnożeniu bydła. Teksty opowiadają, że w pracach rolniczych rodzinie pomagają Bóg, Jezus, święci, którzy orzą pole, a Matka Boska przynosi im posiłek. Potem następują siewy, a końcowe wersy obrazują obfity zbiór plonów zebranych w liczne kopy (kopa jest staropolską miarą ilości oznaczającą sześćdziesiąt sztuk). Porusza się też wątki hodowlane. W budynkach przeznaczonych dla zwierząt rodzi się liczny przychówek. Gospodarz orząc młodymi wołami znajduje złoty kielich, który kładzie na kościelnym ołtarzu na ofiarę, by mogli się z niego napić mieszkańcy niebios. Kielich może też być odlany ze złotej jemioły, rosnącej na drzewie pośrodku obejścia.
U Polaków kolędy dzielą się na religijne i świeckie. Świeckie śpiewane są zwłaszcza tam, gdzie mieszkają panny na wydaniu. W takim domu szczególnie oczekuje się kolędników, a po ich nadejściu, przyjmuje ich się ze specjalnymi i honorami. Przybyłych częstuje się potrawami i napojami, a kolędnicy tańczą i bawią się z dziewczynami. W pieśniach opiewa się piękność panny. Mówi się o jej stroju i ozdobach oraz podkreśla jej zdolności w szyciu delikatnych rzeczy, wymieniając w obu wątkach pończoszki, sukienkę, gorsecik, fartuszek, kaftanik, korale, chusteczki, wstążki, kolczyki, pierścionki. Widząc ją, zachwycony młodzian zakochuje się. W tekstach kolęd dziewczyna zbiera złote jabłka, oddaje je ojcu, a ten obdziela nimi kolędników. Notowany był też motyw zadawania zagadek pannie przez kawalerów, a gdy je odgadła, stawała się żoną jednego z nich. Wykorzystywano też wątek zgubienia przez dziewczynę wołów i odnalezienia ich przez młodzieńca. Śpiewano również o zranionej pannie, którą próbują pocieszać rodzice i rodzeństwo, ale udaje się to dopiero przybyłemu kawalerowi, co kończy się ich ślubem. Podmiotem kolęd bywał też kawaler. Mówiono w nich o oblężeniu grodu przez chłopaka, pojechaniu przez niego na wojnę i zdobyciu dziewczyny, którą przywozi i się z nią żeni. Jest ubrany w kaftanik, sukmanę, kapelusz i buty, a jego atrybutami są koń, szabla, złoto. Młodzian przedstawiany jest też podczas polowaniu na łanię lub tura, na które wybiera się z sokołami, ogarami i na koniu w pełnej uprzęży (np. otrzymanych od ojca za ciężką pracę). Można wyszczególnić jeszcze grupę pieśni dla gospodarza i dla dzieci.
Każda kolęda, bez względu na to, komu jest poświęcona, kończy się tzw. „oddawaniem”, tzn. zakończeniem. Oddawanie polega na wskazaniu podmiotu okolędowania, np. gospodarza lub panny, ale obejmuje także prośbę o dary, podziękowania za otrzymane podarki, różne życzenia np. zbawienia duszy lub rychłego zamążpójścia za dobrego kawalera bez nałogów. Najbardziej rozwinięte zakończenia posiadają kolędy dziewczęce, gdzie śpiewa się o oczekiwanych darach, przynoszonych przez domowników w postaci kiełbasy, pieniędzy, wina itp.
Charakteryzując przebieg obrzędu kolędniczego i treść pieśni u innych Słowian i u Rumunów, trzeba podkreślić, że mogły w nim uczestniczyć dzieci, młodzież, od niedawna żonaci i ojcowie rodzin, ale nigdy dziewczęta i kobiety. Do grupy nie mogli należeć ułomni, kalecy, nieślubni i obcego wyznania.
Korowód najpierw wchodził do obejścia i śpiewał pod domem religijną kolędę o narodzeniu Chrystusa. Następnie kolędnicy mogli być zaproszeni do chałupy, gdzie wykonywali pieśni skierowane do konkretnego domownika i koncentrujące się na ogólnej pomyślności gospodarstwa. Życzono w nich dużego przychówku zwierząt hodowlanych, bogatych plonów, zdrowia i szczęścia, pieniędzy, wszelkiego dobrobytu i pełnej harmonii w rodzinie gospodarza. W tekstach występuje motyw ingerencji Boga w egzystencję rodziny, ponieważ Bóg i święci orzą pole, a Matka Boska przynosi im jedzenie. W niektórych wariantach Bogurodzica sieje, błogosławi zasiewy i prosi Boga o urodzajne plony, co skutkuje obfitym zbiorem. Ponadto Stwórca chodzi po polu, pomnażając zbiór zboża i innych roślin uprawnych, stojących w licznych kopach. Bóg chodził także po zagrodzie, pomnażając zwierzęta domowe, a ogólnie poszerzając sferę bogactwa wszelkiego rodzaju. Mógł również wezwać do siebie gospodarza, aby darować mu obfitość produktów rolnych.
W kolędach jest przedstawiony okazały dom gospodarza, obfitujący w dobre jedzenie i napoje, bogate wyposażenie z solidnym stołem zasłanym jedwabnym obrusem i zastawionym srebrnymi lub złotymi kubkami i talerzami. Na ucztę przychodzi do domu Bóg, Matka Boska i święci.
Głównym odbiorcą powyższej grupy pieśni był gospodarz – ojciec rodziny. Gospodyni jest w znacznie mniejszym stopniu uwydatniona w kolędach. Mówi się w nich o pięknym stroju i obuwiu, specjalnie dla niej robionych na zamówienie przez rzemieślników, co znamionuje jej bogactwo.
Wykonywano też kolędy dla młodzieńca. Przedstawiały one pięknego chłopaka przy rozmaitej pracy na polu, gdy orze, sieje, kosi, ale też jako jadącego na koniu bohaterskiego junaka, wybierającego się na wojnę lub starającego się o dziewczynę. Kawaler jest wcieleniem męstwa i waleczności. Rycerskość uwypuklają kolędy z wątkiem myśliwskim, w których młodzian na rumaku, z sokołem i gończym psem poluje. Szczególnym, archaicznym motywem jest polowanie na jelenia lub tura.
Kolędy przeznaczano także dla dziewczyny. Prezentują one zręczność i gospodarność panny w zajęciach gospodarskich, przedstawiając ją przy praniu bielizny, przędzeniu, szyciu i haftowaniu zachwycających chust, przy zrywaniu lnu, przy żniwach, doglądającą kwiaty, pilnującą ogród. Pieśni miały więc na celu wskazanie na dziewczynę jako na dobrą gospodynię. Mówi się o niej jako o ślicznej pannie z długimi warkoczami, pięknie ubranej i zdobnej w wartościową biżuterię. Jej atrybutem jest wianek, będący symbolem czystości fizycznej i moralnej. Jest tak urodna, że spala ludziom serca niczym drugie słońce. Oczekuje więc wyjątkowego wybranka, którego wybiera spośród kilku zalotników, po czym następuje huczne wesele.
U Słowian występowały kolędy dla nowożeńców i niedawno zaślubionych bezdzietnych. Mają charakter bardziej beztroski i swobodny niż te dedykowane statecznym gospodarzom. Malują scenerię okrytego kwieciem sadu, wspólnego odpoczynku i zabawy, młodości, piękna, wiosny, obrazu szczęśliwego pożycia małżeńskiego.
Kolędy dla wdowy i wdowca koncentrowały się na powodzeniu w gospodarstwie i pomyślności rodzinnej. Gdy odbiorcy pieśni byli jeszcze młodzi, poświęcano im kolędy przeznaczone dla panny i kawalera. Gdy byli starsi, treść ogniskowała się na kwestiach religijnych i pobożności, żalu za zmarłym współmałżonkiem i wierności małżeńskiej, trosce o los duszy zmarłego. Notowano na wskroś religijne kolędy dla starców, koncentrujące się na osobie Chrystusa i Jego życiu. Ponadto śpiewano o wystawionej uczcie przez starca, o życzeniach spokojnego i dostatniego życia, sławiono jego dobre czyny, przedstawiano ideał starości w postaci obrazu ojca otoczonego liczną rodziną. Oprócz tego wykonywano kolędy dla dzieci, dopasowując je do repertuaru dla panien i kawalerów. Inna wyodrębniona grupa kolęd jest skierowana dla niemowląt, operując obrazem kołyski oraz motywem pięknego śpiewu i gry. Teksty mówią też o Matce Boskiej kołyszącej w kolebce Dzieciątko Jezus i dającej Mu dla uspokojenia jabłka i inne podarki. W pieśniach tego rodzaju życzy się, aby dzieci rosły w zdrowiu umożliwiającym pomaganie rodzicom w pracach gospodarskich. Notowano też kolędy dedykowane różnym konkretnym zajęciom i zawodom, tzn. dla księdza, pielgrzyma, pasterza, rybaka, kupca, żołnierza. Co ciekawe, niektóre utwory były przeznaczone nawet dla zmarłych, dlatego kolędy można podzielić na dwie podstawowe kategorie: dla żywych i umarłych.
Na koniec występu wykonywano powinszowania i podziękowania za otrzymane podarunki. Zarówno u Polaków, jak i w innych krajach, po kolędowaniu uczestnicy korowodu wspólnie spożywali dary, a za datki pieniężne kupowali napoje. Na ucztę zapraszano dziewczęta. Biesiadowanie połączone było z zabawą taneczną przy akompaniamencie grajków.
Caraman dochodzi do wniosku, że na wschód i południe od Polski obrzęd kolędniczy zachował się w pełniejszej i bogatszej, bardziej wariantywnej formie. Wysnuwa w tym względzie trzy hipotezy. Możliwe że Polacy dopiero w XVI–XVIII wieku przyjęli wschodnio-południowy typ kolędowania, tym bardziej że nie był on znany na zachodzie i północy kraju. Ponadto podejrzewał, że ludność wschodniosłowiańska spolszczyła się i częściowo zachowała elementy obrzędu. Jednak najbardziej przychyla się do poglądu o dziedziczeniu kolędowania przez Polaków już z doby wspólnoty słowiańskiej przed jej rozbiciem we wczesnym średniowieczu, ale tradycje kolędowe miały erodować przez wpływ chrystianizacji. Utwierdza go w tym fakt, że motywy występujące na słowiańskim wschodzie i południu występują również u Słowaków, Morawian, Chorwatów, Słoweńców, a więc Polacy stanowiliby wyjątek ze wszystkich narodów słowiańskich.