Spragnionemu człowiekowi nie można było odmówić wody, dzieci przepadały za mlekiem prosto od krowy, a kwas chlebowy stanowił świetne orzeźwienie podczas upalnych żniw. Wiosną pozyskiwano sok z brzozy, który można było poddać procesowi fermentacji, otrzymując napój musujący zwany „kwasem”. Kawa i herbata szybko zyskały uznanie na polskich stołach, chociaż na wsi powszechniej pijano kawę zbożową, która była tańszym zamiennikiem prawdziwej kawy. Do picia idealnie nadawały się również przetwory z owoców, takie jak soki czy kompoty.
Gospodynie domowym sposobem robiły soki z wiśni, malin, jagód, porzeczek. Do wyrobu służyły szklane gąsiory i litrowe butelki, w których owoce przesypywano cukrem i zostawiano na jakiś czas. Do uzyskania soku z jeżyn lub jagód dobrze sprawdzała się metoda parowania, która nie wymagała specjalnego sprzętu. Na dnie kociołka układano odwrócony talerz, na nim ustawiano emaliowaną misę, a na dno wlewano wrzątek. Na nałożoną na garnek podwójnie złożoną gazę nakładano owoce i posypywano cukrem – tak przygotowany kociołek przykrywano i stawiano na ogień. Soków owocowych można było używać do zabarwiania wódki, słodzenia gotowanych kasz, a sok malinowy stosowano w celach leczniczych jako dodatek do herbaty.
Kompoty z kwaśnych owoców i warzyw, takich jak wiśnie czy rabarbar, były świetnym orzeźwieniem podczas upalnych żniw i innych prac gospodarskich. Słoiki z kompotem poddane pasteryzacji i trzymane w spiżarni urozmaicały zimowy jadłospis.
Domowym sposobem przygotowywano również napoje z moszczu, czyli świeżo wyciśniętego soku z owoców. Moszcz otrzymywano poprzez rozgniecenie owoców w młynku lub gniotowniku i przepuszczenie przez prasę. Gdy nie posiadano młynka, owoce miażdżono w kamiennym lub drewnianym pojemniku przy użyciu tłuczka. Soki takie można było w miarę potrzeb dosłodzić lub rozcieńczyć, a mętne wyklarować.
Pasteryzacja miała na celu utrwalenie przetworów i zniszczenie drobnoustrojów powodujących psucie się produktów. Sprzęt potrzebny do przeprowadzenia procesu pasteryzacji składał się z kociołka lub większego garnka, dziurkowanego wkładu na dno oraz słoi lub butelek.
Po II wojnie światowej na wieś w szerszym zakresie zaczęły docierać wszelakie napoje oferowane przez przemysł spożywczy – lemoniady, oranżady, syropy owocowe i kompoty, chociaż wiele gospodyń nadal chętnie sporządzało własne przetwory z owoców dostarczanych przez sad. Z czasem możliwość zakupu gotowych napojów znacząco zmniejszyła produkcję kompotów i soków owocowych w domowym gospodarstwie.