Garncarstwo to jedno z najwcześniejszych rzemiosł. Uprawiane było głównie przez mężczyzn, dla szerszego kręgu odbiorców, i występowało powszechnie jako wytwórczość wyspecjalizowana, oparta na tradycjach rzemiosła cechowego.
Garncarzy ceniono, a ze względu na pracę z ogniem, tajemniczym i niebezpiecznym żywiołem, oraz zdolność podporządkowania go sobie, budzili nie tylko szacunek, ale i lęk. Umiejętności formowania naczyń, zdobienia i wypalania przekazywane były najczęściej w rodzinie, z pokolenia na pokolenie. Był to trudny zawód, wymagający dużej wiedzy na temat różnych rodzajów gliny, jej właściwości czy działania ognia podczas wypalania naczyń.
Podstawowym surowcem garncarskim jest glina – ta przeznaczona do toczenia musiała być jednorodna, bez grudek i zanieczyszczeń. W zależności od miejsca wydobycia oraz jej składu chemicznego i fizycznego miała ona różne barwy – od żółtej, przez czerwoną, do brunatnej, mogła też być szara. Wokół Radomia występują gliny jasne, z dużą domieszką wapnia, które po wypaleniu dają kolor żółtawokremowy, bladoróżowy czy prawie biały. Po przygotowaniu gliny można było formować naczynia. Początkowo lepiono je z wałeczków lub wygniatano z niewielkiego kawałka gliny, a z czasem pojawiły się koła garncarskie – najpierw jednotarczowe, które wpędzano w ruch ręcznie, a później dwutarczowe napędzane nogą. Garncarz nadawał kształt swoim wyrobom za pomocą dłoni i drewnianego nożyka. Po wytoczeniu, w zależności od rodzaju naczynia, np. przyklejał ucho czy formował dziubek. Z tradycyjnych naczyń wyrabiano głównie dzbany, garnki, misy, formy do pieczenia ciasta, makutry, maselnice, dwojaki, durszlaki, miodowniki, butle. Zdobiono je różnymi wzorami – popularne było rytowanie za pomocą specjalnego grzebyka, malowanie białą lub brązową glinką oraz odciskanie stempelkami. Gotowe odstawiano do wyschnięcia. Wypalać można było wyschnięte wyroby od razu (powstawał wtedy tzw. biskwit) lub najpierw pokryć je glazurą, którą najczęściej przygotowywano z metalicznego ołowiu, zabarwianego np. tlenkiem miedzi na zielono, tlenkiem kobaltu na niebiesko, tlenkiem żelaza na brązowo. Wypalanie trwało kilkanaście godzin, a jego umiejętność była wśród garncarzy często wyżej ceniona niż zdolność toczenia i zdobienia.
Garncarstwu zawsze towarzyszyła rzeźba w glinie. Garncarze wykonywali zabawki – gwizdki, skarbonki, figurki zwierząt i ptaków, które razem z naczyniami toczonymi sprzedawali na targach i jarmarkach. Produkowali też zdobione kropielniczki na święconą wodę i płaskie kapliczki do zawieszania na ścianie. Rzadziej lepili statuetki świętych lub figurki Matki Boskiej, które późniejsi nabywcy stawiali w domowych „świętych kątach”. Do rzeźb używali przeważnie tej samej gliny, co do naczyń. Wykonywali je przeważnie zimą, ponieważ wówczas mieli więcej czasu, a tworzenie rzeźb jest bardzo pracochłonne.