Zielone Świątki, nazywane w Kościele katolickim świętem Zesłania Ducha Świętego obchodzone są pięćdziesiątego dnia po Zmartwychwstaniu Chrystusa. Jeszcze na początku ubiegłego stulecia święto to trwało aż trzy dni, od niedzieli do wtorku. Na dawnych wsiach były to dni wypełnione gorliwą modlitwą, ale także rytuałami i obrzędami, które miały zapewnić obfite plony i zdrowy chów zwierząt gospodarskich.
Święto to przypada w najpiękniejszym okresie roku, gdy otaczająca przyroda swoim pięknem i wszechogarniającą zielenią łąk, sadów i okolicznych lasów przypomina o kończących się wiosennych dniach i powitaniu lata. Roślinom, którymi przyozdabiano wiejskie zagrody, lud przypisywał wyjątkowe moce, wierzono bowiem, że chronią przed wszelkim złem i nieszczęściem. Przykładowo, brzozę od wieków uważano za magiczne drzewo, o wielu właściwościach leczniczych. To właśnie z brzozowych witek robiono miotły, które miały z domów wymieść złe duchy i cierpienie. Z kolei tatarak, nazywany kalmusowym zielem w dawnej tradycji miał głównie zastosowanie lecznicze i higieniczne.
Od wieków na wsiach panował zwyczaj majenia ścian domów zielonymi gałązkami drzew liściastych, głównie brzozy, lipy, grabu, buku lub też witkami modrzewia. Przystrajano tak drzwi, okna, bramy i furtki prowadzące do zagrody oraz budynków gospodarczych, a nawet płoty i studnie. W niektórych regionach podłogę w chałupie, a nawet psie budy ścielano pędami tataraku wierząc, że wtedy opuszczą ją wszelkie szkodniki, insekty i nawet złe moce. Ponadto całe jego pęki wtykano też za święte obrazy i stawiano w oknach. Tatarak rozmieszczano również na zewnętrznych ścianach i na dachach domów, a także sypano go na drogę. Co ciekawe, zwyczaj majenia na polskiej wsi ma kilkusetletnią tradycję. Niegdyś bowiem wierzono, że młode gałązki zielone i zawarte w nich życiodajne soki przynoszą powodzenie w różnych pracach w gospodarstwie, pobudzają rośliny do wzrostu i lepszej wegetacji, ale głównie chronią domostwa przed zarazą, urokiem i wszelkim złem. To właśnie od tego zwyczaju należy upatrywać ludowej nazwy tych świąt, którego korzenie sięgają bardzo odległych czasów. Tak opisał go Oskar Kolberg: We dnie te umiatają przed domem śmiecie, posypią miejsce tatarakiem i obsadzą ganki domu, a czasami i bliski płotek gałązkami brzeziny.
W tradycji ludowej Zielone Świątki, to przede wszystkim święto rolników i pasterzy. Jan Bystroń w swoich „Dziejach obyczajów …” tak oto zapisał: Zielone Świątki były radosnym świętem rolników i pasterzy. Wodę poświęconą w sobotę przed Zielonymi Świętami dolewano do studni, aby woda była dobra i zdrowa. Innym zabiegiem magicznym dla zapewnienia urodzajów był też zwyczaj święcenia pól, a także obchodzenia ich z procesją. Chroniono tym pola przed gradobiciem. Majono też pola, przykładowo olchę zatykano w zagony ziemniaków, aby były ładne i białe jak to drzewo, zboża majono leszczyną, aby były giętkie i odporne na wiatr. Obsiane pola obchodzono w procesji z obrazami świętych i chorągwiami, śpiewając nabożne pieśni. Ponadto, jak pisał Zygmunt Gloger w swojej „Encyklopedii”: Pod Bożą-męką we wsi lub za wioską zbierano się na śpiewanie pieśni nabożnych w wieczory wiosenne, zwłaszcza w dni niedzielne od Wielkiejnocy do Zielonych Świątek.
W Zielone Świątki należało także odpowiednio zadbać o gospodarskie bydło. Stąd, gospodynie wypędzały krowy na pastwiska już przed wschodem słońca wierząc, że dzięki temu będą dawały dużo mleka i aż do późnej jesieni nie zabraknie im paszy. Wierzono, że tego dnia czarownice były szczególnie aktywne, dlatego każdy gospodarz okadzał zwierzęta dymem ze spalonych święconych ziół, dodatkowo przystrajano je wieńcami i kwiatami, a po grzbietach i bokach toczono jaja. Krowom dawano także do wypicia ziołowe wywary, wypowiadając przy tym zaklęcia przeciw czarownicom.
Z dniem tym wiążą się także ciekawe przysłowia ludowe, wynikające z obserwacji pogody, tj.: „Do Świętego Ducha nie zdejmuj kożucha, a po Świętym Duchu – chodź jeszcze w kożuchu”. Zaś w niektórych regionach Polski młode dziewczęta śpiewały następującą przyśpiewkę: „Pościłabym piątki, pościłabym środy, żeby mi się trafił jaki chłopiec młody. Pościłabym środy, pościłabym piątki, żeby mi się trafił na Zielone Świątki”. Obrzędowości zielonoświątkowej towarzyszyły także zwyczaje o charakterze matrymonialnym, w trakcie których tworzyły się pary.
Charakterystycznym elementem obrzędowości zielonoświątkowej było także święto pasterskie. Tego dnia, pasterze bawili się, tańczyli, ucztowali i palili ogniska. Najważniejszą potrawą świątecznej uczty, suto podlewanej wódką, była jajecznica z kiełbasą i słoniną oraz ziemniaki pieczone w ognisku. Trzeba dodać, że w niektórych regionach Polski w drugi dzień Zielonych Świątek również dziewczęta szły na łąki, gdzie rozpalały ogniska i robiły wieńce z ruty, chabrów oraz brzozowych gałązek, a potem wybierały spośród siebie „królewnę”. Wybraną pannę ubierano w jasną suknię, przepasywano wstążką, obwieszano koralami, a na głowę wkładano koronę. „Królewnę” trzy razy oprowadzano wokół ogniska, a potem barwny i wesoły korowód obchodził granice wioskowych pól. Następnie dziewczęta prowadziły „królewnę” do wsi, gdzie w chatach cały orszak podejmowano poczęstunkiem.
Sposoby obchodzenia Zielonych Świątek były niezwykle różnorodne. Dekorowanie i przyozdabianie domów zielonymi gałązkami, kwiatami, czy tatarakiem - tzw. majenie, w niektórych regionach Polski utrzymało się do dzisiaj. Niemniej jednak, wspomniane święto nie jest już tak tradycyjnie obchodzone, jak na dawnej wsi.
Bibliografia:
Bystroń J., S., Dzieje obyczajów w dawnej Polsce, T. II, Warszawa 1976.
Gloger Z., Encyklopedia staropolska ilustrowana, T. IV, Warszawa 1903.
Hryń-Kuśmierek R., Polskie tradycje doroczne, Poznań 1998.
Kolberg O., Dzieła wszystkie, t. 20, Wrocław–Poznań 1964.
Ogrodowska B., Polskie obrzędy i zwyczaje doroczne, Warszawa 2004.
Pełka L., Polski rok obrzędowy, Warszawa 1980.
Smorawski J., Oblicza świąt, Warszawa 1990.
Uryga J., Rok Polski w życiu, tradycji i obyczajach ludu, Włocławek 2006.