W ŚWIĘTO ZAKOCHANYCH CO NIECO O MIŁOŚCI LUDOWEJ
W dzień św. Walentego, czyli 14 lutego, przypada święto zakochanych, zwane potocznie walentynkami. W ten wyjątkowy czas w roku zakochani mogą spędzić ze sobą piękne chwile podczas romantycznej kolacji, oświadczyć się wybrance serca, a nawet wejść w związek małżeński. Wyznanie miłości drugiej osobie często staje się łatwiejsze wskutek panującej wokół atmosfery, a organizowana w szkołach „poczta walentynkowa” ośmiela dorastającą młodzież do wyrażania uczuć. Dzień zakochanych jest zatem świetną okazją do porozmawiania o ludowej miłości.
W codziennym życiu wsi na miłość nie pozostawało zbyt wiele miejsca, ale czas młodości był tym krótkim okresem, w którym manifestowało się swoje uczucia. Praktycznie każda zabawa miała charakter zalotów. Młodzież wiejska zacieśniała więzi podczas zabaw i tańców majówkowych bądź podczas wspólnych przesiadywań przy ognisku. Najchętniej okazywano swoje uczucia podczas zabaw w Noc Świętojańską. Panny odgadywały przyszłość puszczając na wodę uwite przez siebie wianki, młodzi chłopcy zapraszali wybranki swojego serca do tańca, zakochani trzymając się za ręce skakali przez ognisko, by utwierdzić się w stałości istniejącego pomiędzy nimi uczucia, a później poświęcić się całonocnemu poszukiwaniu kwiatu paproci. Oprócz tego, wszelkiego rodzaju święta doroczne, a nawet niedzielne wizyty w kościele, stwarzały okazję do okazywania wzajemnego zainteresowania przez wiejską młodzież.
Prawie każda dziewczyna marzyła o poznaniu prawdziwej miłości i wyjściu za wybranka swojego serca. Pomóc w tym miały wróżby w wigilię św. Andrzeja czy wspomniane wcześniej puszczanie na wodę świętojańskich wianków. Jednak niewielu pannom na wydaniu udało się wyjść za mąż z czysto romantycznych powodów, gdyż małżeństwa były aranżowane przez rodziców kierujących się głównie względami ekonomicznymi. Młody, ale biedny parobek nie zapewni godnej przyszłości panience inaczej niż ustatkowany i posiadający ziemię wdowiec z sąsiedniego gospodarstwa. Dziewczęta ostatecznie zgadzały się na plany rodziców związane z zamążpójściem, nadal marząc o kimś, kto sprostałby ich romantycznym wyobrażeniom.
Należy pamiętać, że zaloty miały prowadzić do zawarcia małżeństwa i założenia rodziny, a odstępstwa od normy były społecznie piętnowane. Kobiety bały się staropanieństwa ze względu na uznanie tego stanu jako godnego pożałowania. Niezamężna kobieta, mieszkająca w domu rodziców lub u zamężnej siostry, stawała się ciężarem, pośmiewiskiem dla społeczności wiejskiej, a jej ostateczne usamodzielnienie uznawano za wyjątkowo podejrzane i oskarżano nawet o konszachty z diabłem.