"...Dziewczęta, które zostały wyróżnione tym zwyczajem przez chłopców, czuły się zaszczycone..."
Poważny, zatopiony w modlitwie i refleksji nad życiem i przemijaniem nastrój Wielkiego Postu przerywało Środopoście, zwane też Półpościem lub Środkiem Postu. Jak sama nazwa wskazuje, dzień ten wyznaczał połowę okresu surowego wiejskiego suszenia, przypominając o zbliżającej się wiośnie i radosnym momencie Zmartwychwstania Jezusa. W Środopoście następowało zwyczajowo akceptowane zawieszenie wielkopostnej ciszy bez zabaw i śmiechów. Chłopcy biegali po ulicach hałasując terkotkami i kołatkami, a ponadto rozbijali garnki wypełnione popiołem uderzając nimi o drzwi domów, zwłaszcza tam gdzie mieszkała panna na wydaniu. Garnki tłuczono też rzucając je pod nogi kawalerów i dziewcząt, by zawartość okurzyła ofiarę, co w niektórych przypadkach wywoływało uliczne awantury.
W Środopoście malowano na ścianach, drzwiach i szybach domów oraz na płotach zagród zamieszkałych przez panny tak zwane „kozoki” lub „bochomazy”. Były to antropomorficzne postacie z rozłożonymi rękami i nogami, nierzadko obscenicznie podkreślone. Dziewczęta, które zostały wyróżnione tym zwyczajem przez chłopców, czuły się zaszczycone. Podobnie jak panny oblewane w Lany Poniedziałek wiedziały, że malunki oznaczają zainteresowanie ze strony kawalerów. Kozoka bardzo trudno się zmywało, ponieważ wykonywano go smołą, wapnem lub farbą. Jednak czyszcząca go dziewczyna nie narzekała na stratę czasu i niekiedy siarczysty mróz, a z dumą demonstracyjnie i rytualnie wykonywała swój obowiązek. Niezadowolona była niekiedy pozostała część rodziny, gdyż przez zamazane okna na większej części powierzchni miała utrudnienie w wykonywaniu codziennych zajęć we wnętrzu niedoświetlonej chałupy. Oprócz mazania bochomazów koncentrowano się na żartach zdejmując i chowając furtki, zatykając kominy szybą, co powodowało zadymienie izby. Decydowano się nawet na zdemontowanie wozu i złożenie go na dachu budynku w obrębie gospodarstwa. Współcześnie w Radomskiem w Środopoście praktykuje się malowanie sprejem, dawniej farbą napisu „ŚRODOPOŚCIE”, dodając po tym bieżący rok. Napis umieszcza się najczęściej na asfalcie lub przystanku autobusowym, czasem na ścianie budynku gospodarczego graniczącego z drogą.
Ze Środopościem wiąże się zwyczaj topienia Marzanny będącej symbolem zimy, stąd w Radomskiem kukłę zwano też Babą Zimą. Robiono ją z pakuł konopnych i słomy pakowanych do zgrzebnych worków lub starych ubrań kobiecych. Postać zatykano na kiju i w asyście grupki młodych chłopców i dziewcząt wynoszono za granicę wsi, gdzie wrzucano do wody. Najlepiej gdy była to rzeka, którą Marzanna wraz z zimnem miała odpłynąć do morza, które jak wierzono - było jej domem. Po wrzuceniu kukły należało szybko odwrócić się i bez oglądania za siebie uciekać do wsi. Jeśli uczestnik obrzędu przewrócił się, wróżyło to chorobę lub nawet śmierć w najbliższym roku. W ludowych pieśniach Marzanna przekazuje świętemu Jerzemu klucze, którymi można otworzyć ziemię mającą wypuścić z siebie wszelkie zielone rośliny. Są to wyraźne symbole początku wiosny. Na podkreślenie odejścia czasu zimowej drętwoty i śmierci do wsi wnoszono znak budzącej się przyrody w formie gałęzi wieczniezielonego drzewa sosny, świerku lub jodły. Gałąź zwaną gaikiem przystrajano we wstążki, bibułki i pisanki. Niosąca go grupa młodzieży obchodziła domy śpiewając obrzędowe pieśni i dopraszając się drobnych datków, które chętnie ofiarowywano, czując nadzieję na rychłe ocieplenie i ciesząc się na myśl o zbliżającej się Wielkanocy oznaczającej koniec poszczenia. Wraz z nadejściem następnego dnia reguły Wielkiego Postu wracały i znów obowiązywał nastrój modlitwy, pokuty i skupienia.