„Dwa serduszka, cztery oczy...”
Walentynki, związane z celebrowaniem miłości i dniem poświęconym zakochanym parom stosunkowo późno pojawiły się w naszej kulturze. Zapewne wynika to z faktu, że w tradycji ludowej nieco inaczej niż dziś okazywano sobie uczucie, inne także dni uznawano ku temu za bardziej sprzyjające.
W kulturze ludowej założenie rodziny było wpisane w naturalny i zwyczajowo uświęcony porządek życia człowieka. Zarówno mężczyźni, jak i kobiety nie posiadający małżonka nie byli pełnoprawnymi członkami wiejskich społeczności. Nie liczono się z ich zdaniem, często zaś wyśmiewano, a w konsekwencji nie tytułowano ich zaszczytnym mianem gospodarza i gospodyni. Nic więc dziwnego, że młodzież bardzo chętnie „sprawdzała” czy i kiedy dojdzie do ożenku. Matrymonialne praktyki wróżebne miały miejsce podczas świąt zimowych. Podczas wieczoru wigilijnego przepowiadano, z którego kierunku będzie pochodził przyszły małżonek. Panny wychodziły przed dom i wołały: “Hop, hop, z której strony mój chłop?”. Echo wskazywało skąd miał nadejść przyszły mąż. Szczekanie psa rozlegające się po pytaniu także wskazywało kierunek przybycia wybranka. Podczas Sobótek dziewczęta puszczały na wodę wianki - symbol panieństwa. Najlepiej gdy wianek został wyłowiony przez chłopaka miłego sercu; gorzej gdy wianek zaplątał się w wodnej roślinności, bo to oznaczało, że dziewczyna pozostanie w panieńskim stanie co najmniej przez rok. Fatalną wróżbą było zgaśnięcie świeczki umieszczonej na wianku, jego wirowanie lub zatonięcie. Znaczyło to kłopoty miłosne, nieodwzajemnioną miłość, samotne wychowanie nieślubnego dziecka, zgryzotę, a nawet przedwczesną śmierć. Inną przepowiednię były skoki przez ogień. Wykonywano je parami trzymając się za ręce. Udany skok wróżył gorącą miłość i udane pożycie małżeńskie.
Te swobodne zabawy sobótkowe sprzyjały kojarzeniu się w pary, bowiem miłość w tradycji ludowej zwykle nie była wyrażania werbalnie, a rytm roku pozostawiał niewiele czasu na długie spotkania i poznawanie się. Okazję stanowiły praktycznie tylko dni poświęcone na świętowanie- młodzi poznawali się w niedzielę, w trakcie wypraw do kościoła. Miłość wyrażano gestami i podarkami – w Wielkanoc panny obdarowywały wybrańców pisankami, chusteczkami z wyszyciami. Chłopcy wręczali ukochanym chusty czy sznury korali. Rekwizyty i atrybuty miały dla młodych ogromne znaczenie, jednak „zatwierdzić” związek mogło tylko starsze pokolenia. Zawarcie małżeństwa wśród gospodarzy wiejskich powodowane było najczęściej względami ekonomicznymi. Połączenie leżących obok siebie ziem, posag pozwalający na spłaty rodzeństwa i oczywiście dodatkowa para rąk do pracy w gospodarstwie. Ludowe pieśni miłosne, opowiadają więc w większości o miłości niespełnionej, przebiegając według schematu- wyznanie- zdobywanie- odmowa, nieudane zdobycie, zakaz- skarga. Bodaj najbardziej znaną dziś pieśnią są „Dwa serduszka, cztery oczy” opisujące miłość zakazaną przez matkę. Miłość spełniona bywa zwykle nieco rubaszna i zawsze cielesna, mocne erotyki odnajdziemy głownie w kanonie pieśni weselnych.