Święto znane w Polsce jako Trzech Króli jest zakończeniem okresu bożonarodzeniowego. To pamiątka Objawienia Pańskiego, czyli Epifanii (gr. epifaneia – objawienie Boga, ukazanie się). Uroczystość obchodzona 6 stycznia przypomina o hołdzie monarchów ze Wschodu złożonemu w postaci mirry, kadzidła i złota Dzieciątku Jezus. Warto zaznaczyć, że jest jednym z najstarszych świąt chrześcijańskich. Obchodzone było już w III w.
W Polsce wigilia Trzech Króli niegdyś była „szczodrym wieczorem”. Na wsiach pieczono wtedy specjalne chlebki, rogaliki z żytniego ciasta, uformowane w równe kształty: literki, ślimaki, ósemki. Wypieki te zwano szczodrakami. Miały być m.in. „zapłatą” dla kolędujących 6 stycznia dzieci i młodzieży. W naszym regionie popularne było w tym dniu „chodzenie po szczodrakach”. Najmłodsi odwiedzali domostwa sąsiadów i śpiewali, licząc na poczęstunek świątecznymi rogalikami.
Zgodnie z tradycją w dzień przed Objawieniem Pańskim na wsiach wygaszano wszystkie ogniska. Zaś po nabożeństwie w Trzech Króli, rozpalano ogień od nowa. Zwykle przynoszono go z palących się w kościele świec. Rozpalony wtedy ogień starano się utrzymać przez cały rok.
Tak jak obecnie, 6 stycznia w kościele święciło się kredę. Gospodarz po powrocie z nabożeństwa wypisywał nią na drzwiach znaki symbolizujące początkowe litery imion monarchów Kacpra, Melchiora i Baltazara. Jeżeli w okolicy mieszkał ktoś potrafiący pisać, zapraszano go do chałupy i goszczono, by w zamian wykaligrafował na drzwiach K + M + B wraz z aktualnym rokiem.
Na dawnej polskiej wsi w dzień Objawienia Pańskiego rysowano także znaki krzyża święconą kredą na drzwiach lub słupach obory. Czasem stawiano znaki krzyża na czole bydlęcia, okadzano bydło poświęconymi ziołami lub święcono ule przyniesioną z kościoła wodą.
W dworach rozdawano tego dnia upominki czeladzi i służbie. Obdarowywano też dzieci, sąsiadów, plebana. We wszystkich domach, i na wsi i w mieście, rozdawano dzieciom czerwone jabłka i orzechy, które miały im zapewnić rumieńce zdrowia i mocne, zdrowe zęby.
W zamożnych domach w tym dniu wybierano „migdałowego króla”. Do jednego z pieczonych w domu ciastek wkładano migdał. Kto trafił na kawałek wypieku z tym orzechem, tego uznawano za króla, a jego panowanie w dniu Objawienia Pańskiego (a czasem cały rok) mieli uznać wszyscy biesiadujący przy stole. Zwyczaj ten znany jest nadal w niektórych krajach Europy Zachodniej (np. we Francji czy Anglii), skąd zresztą przybył do Polski. Był u nas powszechny od około XVIII w.
Dzień Trzech Króli kończąc okres Bożego Narodzenia, zamykał okres wzmożonych odwiedzin, poczęstunków i wręczania sobie drobnych podarunków. Był graniczną datą obowiązujących reguł okresu świątecznego. Po Objawieniu Pańskim wracała codzienność, można już było wykonywać wszystkie prace w gospodarstwie. Z domostw znikały też świąteczne dekoracje.
Bibliografia:
- A. Zadrożyńska, Powtarzać czas początku, cz. 1. Warszawa 1985.
- B. Baranowski, Życie codzienne wsi między Wartą a Pilicą w XIX wieku, Warszawa 1969.
- B. Ogrodowska, Polskie obrzędy i zwyczaje doroczne, Warszawa 2004.
- E. Frankowski, Kalendarz obrzędowy ludu polskiego, Warszawa 1928.
- L. J. Pełka, Polski rok obrzędowy, Warszawa 1980.
6. O. Kolberg, Dzieła wszystkie, t. 20, Kraków 1887.