Bywa, że nadejście wiosny zapowiadają wszelkie znaki na niebie i ziemi już na przełomie lutego i marca. Ale zdarza się również, że jeszcze w połowie marca króluje zima.
Mimo to mamy pewność, że wiosna prędzej czy później (oby prędzej!) nadejdzie, bo taka jest kolej rzeczy. Zmiana pór roku to dla nas rzecz zwyczajna, pewna, w przeciwieństwie do naszych przodków, którzy absolutnej pewności nie mieli nigdy. Wierzyli jednak, że pewne magiczne obrzędy mogą nadejście wiosny przyspieszyć. Należy do nich, kultywowane do dziś, topienie Marzanny, zwanej również Moreną, Marzaniokiem, Śmiercią, Śmiercichą, Śmiertką, Śmierztecką czy Zimą. Była ona uosobieniem śmierci, zimy, chorób, o czym świadczą nadawane jej imiona. Uważano, że jej zniszczenie spowoduje rychłe nadejście wiosny, więc topiono ją, palono lub po prostu wyrzucano poza granice wsi.
Marzanna miała najczęściej postać kobiety, ale np. na Śląsku chłopcy topili także kukłę mężczyzny – Marzenioka. Najczęściej robiono Śmiercichę z odpowiednio uformowanego słomianego snopka, który następnie ubierano w białe płótno i ozdabiano wstążkami, koralami. Inaczej było na Śląsku – tam zimową maszkarę ubierano w strój druhny weselnej, czyli: białą bluzkę, gorset, kwiecistą spódnicę, fartuch, chustę na ramiona, korale, dziewczęcy wianek z kwiatów, a w słomiane warkocze wplatano wstążki.
Obrzęd niszczenia Marzanny – Śmiercichy wyglądał podobnie w różnych regionach Polski. Jedną z pierwszych relacji na ten temat znaleźć można w XVI-wiecznej Kronice polskiej Marcina Bielskiego, a jego opis jest aktualny również współcześnie:
„Za mej to jeszcze pamięci był ten obyczaj u nas jeszcze po wsiach, iż w białą niedzielę w poście topili bałwana, jeden ubrawszy snop konopi albo słomy w odzienie człowiecze, który wszystka wieś prowadziła, gdzie najbliżej było jakie jeziorko czy kałuża, tam zebrawszy z niego odzienie wrzucali do wody śpiewając żartobliwie: Śmierć się wije u płotu, szukający kłopotu etc. Potem najprędzej do domu od tego miejsca bieżali, który albo która się wtenczas powaliła albo powalił, wróżbę te mieli, iż tego roku umrze. Zwali tego bałwana Marzanna”.
W orszaku wynoszącym Zimę brali udział – w zależności od regionu – wszyscy mieszkańcy wsi, albo tylko niezamężne dziewczęta. Kukłę niesiono ponad głowami, obchodzono z nią wszystkie chałupy, a następnie w milczeniu wyprowadzano poza granice wsi. Tam zdzierano z niej ubranie, palono, topiono – jeśli rzecz działa się nad wodą – lub po prostu wyrzucano. Oddawano ją tamtemu światu, odsyłano w zaświaty. Następnie każdy jak najszybciej wracał do wsi. Wykonywane czynności były obłożone różnymi zakazami, a postępowanie niezgodne z rytuałem mogło sprowadzić nieszczęście, np.: nie wolno dotykać pływającej w wodzie kukły, bo uschnie ręka; z miejsca egzekucji należy odejść jak najszybciej nie oglądając się za siebie, inaczej grozi to chorobą; należy uważać by się nie potknąć i nie upaść, gdyż wróży to śmierć w ciągu roku.
Zaraz po unicestwieniu Marzanny (lub też w drugi dzień Wielkanocy), do wsi wprowadzano Gaik Zielony, zwany też Maikiem, Nowym Latem czy Latkiem, Lateczkiem, Latorośkiem. Była to gałąź sosnowa lub świerkowa, ozdobiona wstążkami, papierowymi ozdobami, świecidełkami, wydmuszkami, kwiatami, czasem z lalką przymocowaną do wierzchołka. Tak przybrany gaik – symbol wiosny obnosiły dziewczęta po wsi, od chaty do chaty, otrzymując w zamian od gospodyń obwarzanki, kawałki ciasta, jajka, drobne pieniądze. Oprowadzanie gaika miało sprowokować szybsze przybycie wiosny wraz z całą jej płodnością, rozpocząć nowy cykl życia.
Zwyczaj topienia Marzanny przetrwał do naszych czasów – być może dlatego, że stopniowo, od XIX wieku, zmieniał się w zabawę z okazji powitania wiosny, zatracając po drodze dawny sens magiczny. Łączymy go współcześnie z nadejściem astronomicznej wiosny – z dniem 21 marca, który jest też obchodzony przez dzieci i młodzież jako Dzień Wagarowicza. Uczniowie topiąc Marzannę, robią to samo ze złymi stopniami oraz szkolnymi smutkami i niepowodzeniami. Jest to dla nich dzień radosny, dzień bez szkoły, który świętują według różnych scenariuszy – w zależności od inwencji organizatorów zabawy.