Lekkie ciągniki Ursus
W drugiej połowie lat pięćdziesiątych gwałtownie rosło zapotrzebowanie na ciągniki. Na polskiej wsi można było spotkać starzejące się Ursusy C-45 i C-451 oraz lekkie modele czechosłowackiego Zetora, a główną siłą pociągową nadal pozostawały konie. Oczywiste było więc, że należy jak najszybciej uruchomić produkcję nowych ciągników rodzimej konstrukcji.
W 1955 roku Ministerstwo Przemysłu powierzyło realizację tego zadania dwóm niezależnym zespołom. Pierwszym z nich był ZM Ursus pod kierownictwem Czesława Sławskiego, a drugim Biuro Konstrukcyjne Ciągników i Silników Wysokoprężnych, którym zarządzał Józef Styczewski. Obydwa projekty nadzorował Edward Habich – główny pomysłodawca i konstruktor Ursusa C-45. W efekcie powstały dwa prototypy: Ursus 25 i Rola 25. Po fazie testów porównawczych zdecydowano się skupić na dopracowaniu Ursusa i w 1960 roku rozpoczęto jego seryjną produkcję z oznaczeniem C-325.
Do napędzenia Ursusa C-325 skonstruowano dwucylindrowy, czterosuwowy, wysokoprężny silnik S-312 o pojemności 1810 cm³, który generował moc 25 koni mechanicznych. Do przeniesienia napędu na tylne koła opracowano skrzynię przekładniową z sześcioma biegami do przodu i dwoma wstecznymi. Konstrukcja i rozwiązania zastosowane w modelu C-325 nie ustępowały produkowanym wówczas ciągnikom innych marek. Świadczy o tym fakt, że nowy polski traktor pozytywnie przeszedł Nebraska Tractor Test, podczas których sprawdzono, czy ciągnik spełniał najnowsze światowe standardy.
Do agregowania maszyn wykorzystano zestandaryzowany trójpunktowy układ zawieszenia (TUZ) o udźwigu do 750 kg. Składał się on z dwóch dolnych cięgien oraz łącznika centralnego, działającego na zasadzie śruby rzymskiej. Taki system podpinania narzędzi do traktora ułatwił transport maszyn, a także ich odpowiednie ustawienie podczas pracy. W ,,dwudziestce piątce’’ wprowadzono również wałek odbioru mocy (WOM), który służył do przenoszenia napędu z silnika do maszyny zagregowanej z ciągnikiem. Wałek mógł pracować zależnie i niezależnie od skrzyni biegów. W przypadku pierwszej opcji prędkość obrotowa zmieniała się proporcjonalnie do prędkości jazdy ciągnika, a w trybie niezależnym szybkość obracania się wałka rosła wraz z obrotami silnika do maksymalnie 540 obrotów na minutę. Warto zauważyć, że we współczesnych traktorach trójpunktowy układ zawieszenia i wałek odbioru mocy jest wyposażeniem standardowym, oczywiście w unowocześnionej formie.
Komfort pracy operatora, w porównaniu do C-45, znacznie się poprawił. Na życzenie klienta ciągnik mógł być wyposażony w miękki fotel z mechaniczną amortyzacją, daszek na stelażu rurkowym przytwierdzonym do błotników oraz przednią szybę panoramiczną.
W początkowym okresie eksploatacji C-325 borykał się z kilkoma problemami. W 200 egzemplarzach zatarły się mechanizmy różnicowe – był to błąd konstrukcyjny wynikający z ubogiego zaplecza technicznego i marnego wyposażenia parku maszynowego fabryki w Ursusie. Częstszymi przypadkami były awarie zawinione przez użytkowników, wynikające ze skromnej wiedzy i słabego wyszkolenia operatorów. Nagminnie zdarzały się zatarcia silników, spowodowane zaniedbywaniem stanu oleju. Do tego doszedł jeszcze jeden aspekt, znacznie mniej techniczny. Wśród ludności wiejskiej pojawiło się kilka przesądów związanych z ciągnikiem. Mówiło się, że jeśli traktor wjedzie na pole, to przez 7 lat nic się na nim nie urodzi. Krążyła też opowieść o tym, że po przejeździe maszyny przez rolę, ziemia robiła się tak zbita i twarda, że w żaden sposób nie dało się jej spulchnić, przez co stawała się jałowa i nieurodzajna. Niechęć do zmian i podobnego typu zabobony prowadziły do tego, że chłopi celowo niszczyli ciągniki. Sytuacja stała się krytyczna po wizytacji I sekretarza KC PZPR, Władysława Gomułki, na zebraniu jednego z kółek rolniczych, na którym ,,dwudziestka piątka’’ została mocno skrytykowana. Wszystkie wymienione czynniki doprowadziły do tego, że nad Ursusem zawisło widmo przerwania produkcji autorskiego ciągnika, a zamiast niego miały być montowane Zetory o mocach 35 i 45 koni mechanicznych. Załoga ZM Ursus dołożyła wszelkich starań, żeby wyeliminować usterki i nie dopuścić do przerwania produkcji jedynego w pełni polskiego ciągnika rolniczego. Ostatecznie montaż C-325 kontynuowano do roku 1963, a z taśmy zjechało łącznie 26 282 egzemplarze tego modelu.
Mimo że ,,dwudziestka piątka” miała trudne początki, to stała się ona protoplastką polskiej rodziny traktorów. Kolejne modele Ursusów (C-328, C-330, C-330M, C-335, C-335M) były w gruncie rzeczy kolejnymi modernizacjami C-325 i produkowano je aż do roku 1993. Łącznie z taśm montażowych zjechało ich ponad 400 tysięcy. Trafiły one do niemal każdej wsi i na dobre zmieniły sposób wykonywania pracy w polskim rolnictwie i sadownictwie.
Egzemplarze tych ciągników można obejrzeć m.in. w Muzeum Rolnictwa im. ks. Krzysztofa Kluka w Ciechanowcu oraz Muzeum Ursusa w Warszawie.
Opracowania
Szydelski Z., Zarys historii polskich ciągników rolniczych, Warszawa 2014.
Unikatowe – Największe w Polsce – kolekcje zabytkowych lokomobili, ciągówek i ciągników w zbiorach Muzeum Rolnictwa im. ks. Krzysztofa Kluka w Ciechanowcu, Ciechanowiec 2016
Zieliński A., Polskie Konstrukcje Motoryzacyjne 1947–1960, Warszawa 2006
Strony internetowe
https://www.ursus.com/pl/historia-firmy [dostęp: 27.02.2020]
https://digitalcommons.unl.edu/cgi/viewcontent.cgi?referer=https://www.google.com/&httpsredir=1&article=2251&context=tractormuseumlit [dostęp: 27.02.2020]