Zawdy bywało, że w Boże Ciało, muso być wianki, i z macierzanki
To jedno z najważniejszych i najbardziej uroczystych świąt w liturgii kościoła rzymskokatolickiego. Ustanowił je w 1264 roku papież Urban IV, ogłaszając ten dzień Świętem Eucharystii. W Polsce pierwsze wzmianki o tym święcie pochodzą z 1347 roku, ale powszechnie zaczęto celebrować je znacznie później, bo w połowie XVI wieku. Obchodzi się je zawsze w czwartek, jedenaście dni po Zielonych Świątkach. Choć święto jest dobrze utrwalone w kalendarzu liturgicznym, to jednak trochę odstaje od tradycyjnego, wynikającego z rolniczego rytmu, cyklu obrzędowego. Jego termin przypada bowiem między Zielonymi Świętami a dniem św. Jana, czyli letnim przesileniem słońca, które jest sygnałem końca wiosennych wiejskich przygotowań. Święta tego nie uzasadnia więc przyroda, lecz wyznanie katolickie.
Uroczystość przebiega przede wszystkim w sposób wskazany przez Kościół, ale polska tradycja przystosowała je do dawnych wymagań pewnymi widowiskowymi elementami. Może stanowić jeden z wielu przykładów na to, jak treści niesione przez liturgię kościoła, które nie trafiały do chłopskiej mentalności, były uzupełniane i modyfikowane przez treści co prawda dla tej liturgii obce, ale były za to ważne i pożądane w kulturze ludowej. Włączenie m.in. roślinnych rekwizytów nadawało temu świętu nowy, odmienny do liturgicznego sens – stawało się kolejnym świętem urodzaju, ochrony pól i domów przed wszelakim nieszczęściem.
Najważniejszym rytuałem Bożego Ciała jest do dziś procesja wiernych, która wraz z celebrującym księdzem obchodzi ze śpiewem cztery specjalnie na tę okazję wybudowane na wolnym powietrzu ołtarze. Przy każdym z nich czytana jest Ewangelia, a wiernych błogosławi się Przenajświętszym Sakramentem. Dla mieszkańców tradycyjnej wsi niezbędnym uzupełnieniem liturgii było święcenie wianków – korzystali oni z wszelkiej okazji, by zapewnić sobie przychylność zaświatów, używając do tego znanych sobie rekwizytów, w których moc głęboko wierzyli.
Zbieraniem roślin oraz wiciem zajmowały się głownie kobiety. Zbierały zioła, letnie kwiaty, plotły z nich małe – wielkości dłoni – wianuszki, które związywały najczęściej czerwoną tasiemką lub wstążeczką. Mimo iż nie było wymogu, ile ich przygotować, to zwyczajowo przyjęło się, że musi to być liczba nieparzysta (3, 5, 7, 9): musi być nie do pary, inaczej byłoby nieszczęście. Skład wianków jest zróżnicowany – zależy od tradycji danego regionu, grupy etnicznej oraz roślin, które tam występują. Jednak niektóre zioła powtarzają się w wielu regionach – można powiedzieć, że tworzą one bazę wianka. Są to na przykład: rozchodnik, zwany też grzmotnikiem, macierzanka, rumianek, mięta, pokrzywa. O tym, jak popularna była macierzanka, świadczy choćby wierszyk zanotowany na Mazowszu:
Zawdy bywało,
Że w Boże Ciało
Muso być wianki
I z macierzanki
Uplecione wianki zanoszono do kościoła i zostawiano je tam na całą oktawę Bożego Ciała – kościelny wieszał je na drążkach przy ołtarzu – w ten sposób chłonęły świętość i nabierały apotropeicznej mocy. Po ośmiu dniach ludzie zabierali swoje wianki i po powrocie z kościoła wieszali je głownie na zewnątrz domu – przy drzwiach wejściowych, nad oknem, czasem w izbie lub w pobliżu wrót do obory czy stajni – wszystko po to, by poświęcone ziele chroniło przed wszelkim nieszczęściem i sprowadzało szczególne łaski. Można się też spotkać z informacjami, że wianki zakopywano w rogach obsianych zbożem pół, co miało je zabezpieczać od gradu. Czasem dołączano do nich spisaną na zwitku papieru „ewangelię”.
Lud polski poświęconym wiankom przypisywał cudowne właściwości. Wierzono powszechnie, że zawieszone w zagrodzie chronią od grzmotów, piorunów i gradobicia. Groźne chmury burzowe miał również rozpędzać dym ze spalanych wianków – okadzano nimi zagrodę przed nadchodzącą burzą lub po prostu sypano zioła na ogień w trakcie. Ich cudowne właściwości wykorzystywano również w wielu dziedzinach życia gospodarskiego: podkładano je pod pierwszą zasianą skibę, zatykano w zagony lnu, konopi, kapusty, grochu, kładziono pod podwaliny nowobudowanego domu. Okadzano nimi krowy, aby zabezpieczyć je przed czarownicami kradnącymi mleko.
Wianki służyły też do celów leczniczych. W wielu okolicach wierzono, że uśmierzą wszelkie bóle, wyleczą i zapobiegną chorobom – zarówno u ludzi, jak i u zwierząt. Stosowano je globalnie – niezależnie od tego, z jakich uwite były roślin. Ważniejsze od składu było to, że poświęcił je kapłan, że miały kontakt z sacrum. Najczęściej używano ich przy przelęknięciu się dzieci, chorobach związanych z gardłem, uzębieniem, różnymi urazami – okadzano nimi chorego człowieka lub zwierzę, sporządzano napary, wywary, przygotowywano kąpiele i okłady. Panowało przeświadczenie, że jeżeli do przyszłorocznego Bożego Ciała wianki nie zostaną zużyte, to tak jak wszystkie poświęcone przedmioty, należy je spalić – nie wolno ich było wyrzucić, bo byłby to grzech.
Do celów gospodarczych wykorzystywano też gałęzie – głównie brzozowe – którymi były przybrane ołtarze. Lud stosował je głównie w celach ochronnych – zatykano je na polach i zagonach, pod strzechy, przy oknach aby stanowiły zabezpieczenie przed piorunami, gradobiciem, pożarem, szkodnikami. Miały też powodować obfite plony.