Tak zapisana data podkreśla, dlaczego ten dzień jest najlepszy, by był on świętem guzika. Dawniej guziki liczono na tuziny (czyli 12 sztuk) oraz na grosy (tuzin tuzinów czyli 144 sztuki) stąd pomysł, by dwunasty dzień grudnia stał się świętem tych niepozornych przedmiotów i jest to dobry moment by przypomnieć sobie kilka ciekawostek na ich temat.
Czy wiecie, jak nazywa się hobby polegające na kolekcjonowaniu wszelkiego rodzaju guzów, guzików i haków np.: mundurowych, liberyjnych lub ubraniowych? FILOBUTONISTYKA! (gr. philéo – lubię, ang. button – guzik)
Od dziecka lubiłam guziki, zbierałam do pudełka, oglądałam, segregowałam i nie wiedziałam, że jestem filobutonistką!
A znaleźli się też tacy pasjonaci, którzy wpadli na pomysł stworzenia… Muzeum Guzików. Znajduje się ono w Łowiczu. I właśnie 12.12.2021 otwiera ono swą nową siedzibę.
Skoro jesteśmy już w tematyce muzealnej i dodatkowo na stronie Muzeum Wsi Radomskiej, przedstawię trochę historii guzików. I proszę nie mówić, że „guzik mnie to obchodzi”! Bo te małe przedmioty, o różnym kształcie i kolorze towarzyszą ludziom już od około 2800-2600 r. p.n.e. Prawie 5000 lat! Pierwsze guziki były wykonane z muszelek i pełniły role raczej dekoracyjną. Dopiero doniesienia z XII wieku informują o guzikach, które miały za zadanie utrzymać ubiór. Na początku nie były traktowane jako coś wartościowego, ale z czasem zaczęły być wykonywane z drogich materiałów, zdobione techniką filigranu z wprawionymi kamieniami szlachetnymi (najczęściej turkusami i koralami) i stały się cennymi elementami dekoracyjnymi na królewskich i szlacheckich szatach. I właśnie z tych czasów powstało powiedzonko, że coś jest „guzik warte”. Co oznaczało, że jest cenne. Bo guzikami można było nawet zapłacić na przykład w karczmie. Oczywiście nie była to reguła, ale ponoć szlachcice czasem i tak uiszczali zapłatę gdy im grosza brakło. Dzisiejsze znaczenie tego powiedzonka jest dokładnie odwrotne. Guziki, ponieważ są produkowane masowo, straciły na wyjątkowości i na cenie. Przy strojach ludowych najczęściej przyszywano proste guziki na nóżce imitujące perełki lub szklane guziki kupowane na jarmarkach a później w sklepach.
Powiedzonek o guzikach znamy wszyscy kilka. Są o pejoratywnym znaczeniu i najczęściej to synonim słowa „nic” na przykład: guzik wiesz, guzik mnie to obchodzi, guzik prawda, guzik Ci powiem, dostaniesz guzik z pętelką ale i są o pozytywnym znaczeniu: na przykład zapiąć coś na ostatni guzik.
A wiecie, że nie wszystko warto zapinać na ostatni guzik? Jest taki jeden wyjątek. W modzie męskiej nie wypada zapinać marynarek i kamizelek na ostatni guzik bo jest to faux pas. A wszystko przez brytyjskiego króla Edwarda VII. Był on słusznej postury, na tyle słusznej, że nie był wstanie dopiąć swojej kamizelki i żeby lepiej leżała nie zapinał ostatniego guzika. I z szacunku dla króla (choć podejrzewam, że bardziej chodziło, by go nie urazić) przestano zapinać ostatni guzik zarówno w marynarce jak i kamizelce. I tak już zostało.
Guziki możemy podzielić na wiele kategorii. Ze względu na sposób mocowania (stopka, dziurki), na rodzaj materiału z jakiego są wykonane (metal, szylkret, tworzywo sztuczne itp.), ze względu na to, gdzie były przyszywane (wojskowe, liberyjne, religijne itp.), ze względu na kolor, wielkość. Możliwości jest bardzo dużo.
Trzeba pamiętać, że guziki to nie tylko ważny element mody czy świetne hobby. To także zabawa!
Choćby „Gra w guziki”. Polegała na pstrykaniu guzików na utwardzonej ziemi do zrobionego małego dołka. Komu pierwszemu się udało umieścić swój guzik w dołku, wygrywał. Dziś moglibyśmy ją określić jako połączenie gry w kapsle z pchełkami.
Można układać obrazy z guzików, choć trudno będzie pobić rekord na największe takie dzieło. Został ułożony w Dubaju, przedstawia gołąbka pokoju i ma wymiar 19,2 m długości i 20,4 m szerokości! Układało go 150 osób a zużyli aż 1 019 078 guzików! O tym obrazie na pewno nie można powiedzieć, że jest „guzik warty”.
Można przewlekać sznureczki przez dziurki i robić bransoletki, guziczki mogą być oczkami u lalek, można z nich tworzyć wzorki na ubraniach tylko wyobraźnia nas ogranicza, do czego by jeszcze wykorzystać te małe przedmioty.
A na koniec najważniejsze!
Guziki przynoszą szczęście! Choć nie te znalezione, te ponoć sprowadzają kłótnie. Ale za to te guziki, za które się łapiemy gdy widzimy kominiarza na pewno przyniosą nam szczęście (oczywiście jeśli w to wierzymy). A wiecie skąd się to wzięło? Są dwie teorie. Jedna z nich mówi, że kobiety łapały kominiarza za guzik, żeby go zaciągnąć do swojego domu by zaczął czyszczenie kominów od jej domostwa, bo wtedy jeszcze nie był cały brudny i nie ubrudził sadzą całego domu. A druga teoria, podobna, też opowiada o kobietach, które chcąc wynagrodzić kominiarza za pracę jedzeniem, łapały go za jedyną czystą rzecz jaką miał – czyli za lśniący guzik – i prowadziły go tak do kuchni by niczego po drodze nie ubrudził. Z czasem łapanie kominiarza za guzik zostało zamienione na łapanie swojego guzika, co i wygodniejsza dla nas, szukających szczęścia, i wygodniejsze dla kominiarzy.
I jak pisze Jana Sztaudynger w swojej fraszce pt. „Szczęście”:
„Szczęście owszem się zdarza,
Starczy mieć guzik i spotkać... kominiarza!”
Tak, że precz z suwakami! Niech żyją guziki!
Bibliografia/netografia:
Magdalena Bartkiewicz, „Polski ubiór do 1864 roku”, Ossolineum 1979
Zbigniew Kostrzewa, „Guziki w literaturze”, Łowicz 2015
https://pl.wikipedia.org/wiki/Guzik
https://www.buttonarium.eu/131
https://businessinsider.com.pl/lifestyle/jak-nalezy-prawidlowo-zapinac-guziki-marynarki/hpess26